Jerzy Dudek: Teraz może Real - Liverpool w Warszawie?
- Najbardziej będzie mi brakowało tej atmosfera bycia w zespole - mówi Jerzy Dudek, który we wtorek z Liechtensteinem po raz ostatni w karierze wystąpił w oficjalnym meczu.
41-latek pojawił się w wyjściowym składzie biało-czerwonych z symbolicznym numerem "60" na bluzie bramkarskiej. W 34. minucie zastąpił go Artur Boruc. Dudek nie miał ani jednej okazji do interwencji rękami, ale kilkukrotnie przez niego przegrywana była akcja Polaków.
Zdobywca Ligi Mistrzów 2005 jest zapalonym golfistą, ale ostatnio oddaje się też innej pasji - sportom motorowym. - To jest jedna z moich pasji obok golfa. Mam licencję profesjonalnego kierowcy i miałem już swoją pierwszą przeprawę. W czerwcu będę jeździł w Poznaniu. Jak dobrze pójdzie, to kto wie? Każdy kto wsiądzie do auta, czuję tę adrenalinę. Nigdy nie poczułem większej adrenaliny, niż kiedy wsiadłem do autem, nie było czerwonego światła i wszyscy dookoła są tak samo nabuzowani, żeby dojechać do zakrętu jako pierwsi.
60. mecz z orłem na piersi i zakończenie kariery piłkarskiej Dudek świętował we wtorek w gronie najbliższych, a w środę chciałby odwiedzić jeszcze kadrowiczów na zgrupowaniu w Wieliczce. - Może jakiś torcik, może piwko? Chociaż piwko nie, bo piątkowy mecz jest już blisko - puszcza oko były reprezentant Polski.