"Ogródek" zdobyty - relacja z meczu Warta Poznań - Motor Lublin

Warta Poznań od marca nie przegrała na własnym stadionie. Nic nie wskazywało na to, że porażki dozna z Motorem Lublin, który w tym sezonie prezentuje się nie najlepiej i zajmował przed tym spotkaniem miejsce w strefie spadkowej. Spotkanie stało na dość wyrównanym poziomie, ale dzięki świetnej postawie Przemysława Mierzwy i fatalnym błędzie Łukasza Radlińskiego, podopieczni Ryszarda Kuźmy wyjechali ze stolicy Wielkopolski z kompletem punktów.

Warta chciała to spotkanie wygrać, aby podtrzymać dobrą passę meczów bez porażki na własnym stadionie oraz zagościć na dłużej w górnej części tabeli. - To chyba sparaliżowało moich zawodników - mówił po meczu Bogusław Baniak, trener gospodarzy. Motor przyjechał również po zwycięstwo, bowiem jego sytuacja w tabeli była niezbyt wesoła.

Pierwsze minuty spotkania nie dostarczyły, ani trochę emocji. Gra toczyła się głównie w środku pola i brakowało sytuacji strzeleckich. Nielicznie zgromadzeni kibice pierwszy raz poderwali się w 17. minucie, gdy Marcin Klatt dośrodkował do niepilnowanego Tomasz Magdziarza, ale techniczny strzał kapitana Warty przeleciał tuż nad poprzeczką. Odpowiedź gości była natychmiastowa. Marcin Popławski zagrał za plecy obrońców do Janusza Iwanickiego, którego uderzenie głową było minimalnie niecelene.

Na kolejne groźne akcje trzeba było znów czekać sporo czasu. Wtedy jednak doszło do ostrzału bramki Przemysława Mierzwy. Najpierw golkiper gości świetnie obronił uderzenie Sergio Bataty. Kilkanaście sekund później nad bramką uderzał Tomasz Bekas, a za chwilę w sytuacji sam na sam z Mierzwą, Paweł Iwanicki nie potrafił pokonać dobrze dysponowanego bramkarza Motoru.

Drugą połowę od mocnego uderzenia mogła zacząć Warta. Klatt dośrodkował w pole karne, do piłki dopadł wprowadzony w przerwie Filip Burkhardt, ale uderzył nieczysto prosto pod nogi Tomasz Magdziarza, który w efektowny sposób z najbliższej odległości trafił prosto w Mierzwę. Motor po raz kolejny natychmiastowo odpowiedział na atak gospodarzy. Janusz Iwanicki zakręcił obrońcą Warty, wyłożył piłkę jednemu ze swoich partnetów, ale świetnie jego strzał obronił Łukasz Radliński, a dobitkę Rafała Wawrzyńczoka zablokowali defensorzy Warty. W 55. minucie golkiper Warty popełnił fatalny błąd i przepuścił niegroźne uderzenie Wawrzyńczoka z pola karnego. Goście mogli po chwili podwyższyć prowadzenie, jednak strzał Jarosława Pacholarza po długim słupku był minimalnie niecelny.

Warta starała się doprowadzić do wyrównania, ale brakowało jej pomysłu na grę. Akcjepoznaniaków były zbyt banalne i pozbawione odrobiny ryzyka. Zagrywane zazwyczaj były długie piłki, które były bardzo czytelne. Poza tym w szeregach gospodarzy było sporo niedokładności. Motor nastawił się na grę z kontrataku i z łatwością napastnicy radzili sobie z obrońcami, ale drugiej bramki nie udało już się strzelić.

Warta Poznań - Motor Lublin 0:1 (0:0)

0:1 - Wawrzyńczok 55’

Składy:

Warta Poznań: Radliński - B. Jankowski (21’ Otuszewski), Strugarek, Marcinkiewicz, Ignasiński, P. Iwanicki (54’ Sikora), Batata, Piskuła (46’ Burkhardt), Magdziarz, Bekas, Klatt.

Motor Lublin: Mierzwa - Falisiewicz, Misztal, Bożyk, Ptaszyński, Wawrzyńczok (66’ R. Król), Lipecki, Żmuda, J. Iwanicki, Popławski, Kamiński (46’ Pacholarz).

Żółte kartki: Bekas (Warta) oraz Bożyk (Motor).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 400.

Źródło artykułu: