- Mam nadzieję, że tym razem nie damy plamy i przedłużymy te szanse - dodaje "Mierzej".
We wrześniu Polacy pokonali Mołdawian we Wrocławiu 2:0, ale mecz nie należał do łatwych. - Ten pierwszy mecz był ciężki. Wszyscy myśleli, że łatwo wygramy, a do pierwszej bramki trochę się męczyliśmy. Najważniejsze były trzy punkty. Czemu było tak ciężko? Wtedy cały czas musieliśmy grać w ataku pozycyjnym, który nie jest naszą najmocniejszą stroną. Myślę, że łatwiej będzie nam w Mołdawii. Tym razem rywale też będą chcieli zaatakować i będziemy mieć więcej miejsca do rozgrywania piłki - analizuje reprezentant Polski.
Jaka jest recepta na piątkowe spotkanie w Kiszyniowie? - Musimy zagrać odważnie. Teoretycznie jesteśmy mocniejsi. Trzeba strzelić bramkę i kontrolować przebieg spotkania. Strata bramki bardzo mocno pokrzyżowałaby nam szyki, bo Mołdawia cofnęłaby się i byłyby takie męczarnie jak w pierwszym meczu w Polsce.
Nieobecność Ludovika Obraniaka powinna najbardziej ucieszyć właśnie Mierzejewskiego, którego odpadł konkurent w walce o miejsce w składzie. - Spokojnie, bo już pojawiły się inne opcje: zmieńmy ustawienie albo niech zagra Zieliński, albo cofnijmy któregoś chłopaka z Borussii. Spokojnie do tego podchodzę - tonuje 28-latek.
Mierzejewski od dwóch lat jest graczem tureckiego Trabzonsporu, ale jego przyszłość w bordowo-niebieskich nie jest jasna. - Mam jeszcze trzy lata kontraktu, ale ostatnio w klubie doszło do dużych zmian: jest nowy prezydent, nowy trener. Sam jestem ciekawe, co się stanie.