Kibice Zawiszy... zapanowali nad trybuną główną stadionu w Bytomiu. Co na to arbiter?

Kibice Zawiszy Bydgoszcz opanowali okolice i trybunę główną stadionu Polonii Bytom. Fani niebiesko-czarnych liczbie ponad tysiąca przyjechali na Śląsk, by oglądać awans swojego zespołu do elity.

Mieszkańcom Bytomia nie do końca zorientowanym w futbolowych realiach obraz okolic stadionu przy Olimpijskiej może wydawać się dziwny. Na niespełna godzinę przed pierwszym gwizdkiem sędziego w meczu miejscowej Polonii z Zawiszą Bydgoszcz wokół obiektu im. Edwarda Szymkowiaka aż zaroiło się od szalikowców. Nie są jednak przyodziani w barwy niebiesko-czerwone, a... niebiesko-czarne.

Kibice z Bydgoszczy bez większych obaw poruszają się w barwach wokół bytomskiego obiektu. Korzystają z okolicznych sklepów i jeszcze przed wejściem na stadion puszczają ostatnie dymki z tytoniu. Zorganizowana grupa fanów na Śląsk dotarła autokarem. Kilkukrotnie większa ich liczba - prywatnymi samochodami.

Co ciekawe przyjezdni na samych trybunach gromadzą się nie tylko w kibiców sektorze gości - który już teraz pęka w szwach - lecz także zajmując dwa sektory na... trybunie głównej, na co dzień zajmowane przez sympatyków bytomskiej drużyny.

Obu grup kibiców jednak nie w sposób pomylić. Mowa nie tylko o barwach, ale także o fakcie, że każdy z kibiców Zawiszy, który zawitał na Śląsk ma na głowie okazjonalny kapelusz w niebiesko-czarnych odcieniach i nazwą klubu.

Włodarze Polonii nie widzą w tym nic złego, że kibice z Bydgoszczy zajmują sektory fanów gospodarzy. Zachodzi jedynie pytanie, jak na taki bieg wydarzeń zareaguje arbiter. Przypomnijmy, że przed czterema laty w "meczu przyjaźni" Górnik Zabrze podejmował GKS Katowice. Fani obu drużyn zasiedli wówczas obok siebie, dzieląc stadion na stronę żółtą i trójkolorową.

Wówczas sędzia opóźnił rozpoczęcie meczu przez wzgląd na brak wymaganych ze względów bezpieczeństwa sektorów buforowych. W Bytomiu występuje podobny problem. Miejmy jednak nadzieję, że zwycięży zdrowy rozsądek, bo kibice niebiesko-czerwonych nie wyglądają na niezadowolonych z faktu "zawłaszczenia" ich miejsc przez przyjezdnych.

Uspokajają też działacze klubu z Olimpijskiej. - O tym, że kibice gości będą zasiadać także na trybunie głównej wiedział delegat PZPN i nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń. Liczymy, że sędzia także nie będzie robił zbędnego zamieszania - mówi jeden z przedstawicieli bytomskiego klubu.

Problemem mogą być z kolei ci szalikowcy bydgoszczan, którzy na stadion nie weszli. Pod bramami zostało ich ok. 300. Gospodarze przekonują, że mimo szczerych chęci wpuszczeni zostać jednak nie mogą. - Mamy ograniczoną pojemność stadionu do 2300 miejsc. Wszystkie bilety zostały sprzedane i nie mamy możliwości ich dodruku. Tym bardziej, że wizyta tak licznej grupy fanów nie była wcześniej przez Zawiszę awizowana - wyjaśnia nasz rozmówca.

Kilku co bardziej zdeterminowanych fanów "Zetki", którzy na stadion nie weszli mecz chciało oglądać... z dachu stadionowej kasy. Po kilku minutach do jego opuszczenia zmusiła ich jednak policja.

Źródło artykułu: