Michał Miśkiewicz: To nie jest miejsce dla Wisły Kraków

[tag=6518]Michał Miśkiewicz[/tag] pod koniec sezonu na skutek kontuzji Sergeia Pareiki wszedł do bramki Wisły Kraków i zbierał niezłe recenzje. W nowym sezonie 24-latek może stać się numerem "1" Białej Gwiazdy.

Miśkiewicz trafił do Wisły przed sezonem po tym, jak wygasł jego kontrakt z Milanem. Jesienią wystąpił tylko w dwóch oficjalnych meczach (po jednym w lidze i Pucharze Polski). Wiosną też długo był rezerwowym, aż do momentu kiedy Pareiko doznał kontuzji barku w meczu z Jagiellonią Białystok. W siedmiu ostatnich kolejkach bronił pewnie. Dopuścił do utraty tylko sześciu bramek, trzy razy zachował czyste konto.

- Nie zakładałem przed sezonem, ile będę grał. Starałem się cały czas walczyć o swoje. W sumie było to osiem meczów w lidze i jeden w Pucharze Polski. Z tego mogę być zadowolony. Najważniejsze, że zagrałem siedem spotkań pod rząd i z meczu na mecz coraz pewniej czułem się w bramce. Chcę nabierać doświadczenia, bo tak naprawdę to "guzik" się jeszcze nagrałem i mam nadzieję, że jeszcze trochę pogram w Wiśle. Będę na pewno mocno trenował - mówi wychowanek Kmity Zabierzów.

Miśkiewicz w seniorskiej karierze nie ma jeszcze bogatego dossier. W Milanie grał tylko w młodzieżowej drużynie. Podobnie było w Chievo Werona, chociaż tam był członkiem pierwszej drużyny. Nie grał również na wypożyczeniach do Crociati Noceto i FC Du-Tirol Alto Adige. Dopiero w Wiśle dostał szansę w pierwszym zespole. To dla niego spełnienie dwóch marzeń na raz: gra w polskiej ekstraklasie i to w barwach Białej Gwiazdy, której kibicem jest od dziecka.

- Dla bramkarza najważniejsze są mecze - treningami nie da się zbyt wiele osiągnąć. Pewności nabiera się każdym występem. Na treningach można robić wszystko najlepiej, ale nie da się nic osiągnąć, grając tylko raz na jakiś czas. Mecz to jest inna bajka, inna koncentracja - tłumaczy.

A jak 24-latek ocenia sezon w wykonaniu całej drużyny? - Wszyscy dobrze wiemy, że to nie był dobry sezon dla Wisły. Kibice mają do nas duży żal i słusznie, bo drzemie w nas o wiele większy potencjał. 7. miejsce to nie jest odpowiednie miejsce dla Wisły, bo Wisła zawsze musi walczyć o najwyższe cele.

Źródło artykułu: