Kinga Popiołek: Masz szczęście w tym sezonie do dubletów.
Miroslav Radović: Wszystko się idealnie ułożyło: żona urodziła bliźniaki, na boisku też było dobrze, więc czego więcej oczekiwać? Cieszę się po tym długim sezonie, gdzie były lepsze i słabsze momenty, że ostatecznie wygraliśmy charakterem, wygrała drużyna. Pokazaliśmy, że w tym momencie jesteśmy najlepszym zespołem w Polsce. Teraz trzeba trochę odpocząć, przygotować się do tego, co nas czeka za kilka miesięcy.
Przez cały sezon, niczym mantrę, powtarzaliście, że pamiętacie o końcówce zeszłorocznych rozgrywek. Momentami wydarzenia przypominały tamte sprzed roku.
- Na pewno nad tym pracowaliśmy. Mówiłem, że nie popełnimy tego błędu sprzed roku i tak się stało. Wydaje mi się, że było zbyt wielu doświadczonych zawodników w tej drużynie, żeby drugi raz coś takiego zrobić. Wyszliśmy wygrani. Cieszę się, bo pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać w najtrudniejszych momentach. Te gorsze chwile udało nam się zostawić z tyłu i teraz idziemy dalej.
Rok spełnionych obietnic? "Sagan" powiedział, że chce strzelić 10 bramek, Jan Urban obiecał mistrzostwo a ty zapewniałeś, że nie będzie powtórki sprzed roku.
- Praktycznie wszystko to, co zakładaliśmy przed sezonem, zrobiliśmy. Pokazaliśmy drużynę z potencjałem.
Byłeś w piątce najlepszych pomocników minionego sezonu T-Mobile Ekstraklasy, spodziewałeś się nominacji lub zwycięstwa w tej kategorii?
- Nie, nie myślałem o tym. Nie byłem zadowolony z końcówki sezonu w moim wykonaniu. Ale taka jest piłka. Gdybym przez całą drugą rundę grał tak, jak w pierwszej, to przypuszczam, że bym wygrał.
A w nominacjach do gola roku nie brakowało ci bramki Ljuboji zdobytej piętą?
- Zdecydowanie tak, dziwi mnie bardzo, że nie było tej bramki.
Wiadomo już, że Danijel Ljuboja w przyszłym sezonie nie zagra w Legii. Będzie ci go brakowało na boisku?
- Dużo się ostatnio pisało na jego temat. Myślę, że na to nie zasłużył. Mnie też po tych wszystkich latach potraktowano dość ostro. Ale dobra, nie ma problemu, trzeba z tego wszystkiego wyciągnąć wnioski. Powiem tylko, że nikomu nie dałem powodów do tego, żeby mnie tak oceniać poza boiskiem - oceniajcie mnie na boisku.
Jeszcze najbardziej mnie zabolały te publikacje, gdzie było napisane, że Radović nie jest profesjonalistą. A ja powiem, że Radović jest jednym z największych profesjonalistów w drużynie, o czym mogą zaświadczyć trenerzy, lekarze itd. Ile treningów zrobiłem, ile meczów rozegrałem, ile kontuzji miałem - o tym możemy dyskutować. Jak to mawiają Serbowie: co cię nie zabije, to cię wzmocni. My na pewno wyjdziemy z tego mocniejsi, z innym nastawieniem do wszystkiego.
Czy te wszystkie wydarzenia w jakiś sposób podrażniły twoją ambicję?
- Myślę, że niejednokrotnie pokazywałem, na co mnie stać. W ostatnim miesiącu pisało się o wszystkim, tylko nie o piłce. Wszystko po to, żeby zrobić na złość Legii, żeby Legia nie zdobyła mistrzostwa i tak dalej. Tymczasem Legia zdobyła podwójne trofeum i ja się z tego cieszę.
A nie masz wrażenia, że to właśnie wydarzenia minionych tygodni zadecydowały o tym, że w podsumowaniu całego sezonu zabrakło miejsca dla ciebie i Danijela Ljuboji?
- Najważniejsze, że drużyna dobrze zareagowała. Najważniejsze, że w tych najtrudniejszych momentach byliśmy zgrani i wyszliśmy z tego. Co by mówić o Danijelu, to dużo dobrego dał drużynie przez te dwa lata. Dla klubu dobrą reklamą było ściągnięcie takiego zawodnika. Życzę mu, żeby jeszcze pograł rok czy dwa lata i mam nadzieję, że nas będzie odwiedzał.