Skromne zwycięstwo nieskutecznego Lecha (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piłkarze Lecha Poznań zgodnie z przypuszczeniami wygrali z Piastem Gliwice. Zwycięstwo nie przyszło podopiecznym Franciszka Smudy zbyt łatwo. W ich grze było sporo niedokładności, co wynikało ze zmęczenia częstymi podróżami i meczami co trzy dni. Mimo słabszej gry Lech mógł to spotkanie wygrać bardzo wysoko, lecz zabrakło skuteczności.

W tym artykule dowiesz się o:

Lech był zdecydowanym faworytem tego spotkania. Nie mógł sobie pozwolić na stratę punktów, aby zachować bliski kontakt z czołówką. Mimo to trener Franciszek Smuda zdecydował się dokonać kilku zmian w składzie. Zabrakło narzekającego na lekki uraz Sławomira Peszki, Bartosza Bosackiego, któremu wciąż we znaki daje się kontuzja z meczu reprezentacji, a Semir Stilić zasiadł na ławce rezerwowych. Od pierwszej minuty na boisko w szeregach gospodarzy wybiegło aż trzech nominalnych napastników.

Poznaniacy od początku starali narzucić swój styl gry, ale mieli utrudnione zadanie, bo piłkarze Piasta zaczynali się bronić bardzo wysoko. Na pierwszą groźną akcję trzeba było czekać do 9. minuty, gdy niecelnie głową strzelał Grzegorz Wojtkowiak. Chwilę później świetnie w pole karne wpadł Hernan Rengifo, lecz w sytuacji sam na sam z Grzegorzem Kasprzikiem nie trafił w światło bramki. Lechici z czasem zamknęli gliwiczan na własnej połowie, a w 14. minucie objęli prowadzenie. Z rzutu wolnego precyzyjnie dośrodkował Piotr Reiss, a Zlatko Tanevski uderzeniem głową pokonał bramkarza gości.

Piastowi dał o sobie znać również najlepszy strzelec Lecha, Robert Lewandowski, który jednak w tym meczu był bardzo nieskuteczny. W 24. minucie idealnie piłkę wyłożył mu Rafał Murawski, ale świeżo upieczony reprezentant Polski z pięciu metrów nie trafił w bramkę. Potem z boku pola karnego uderzył tylko w boczną siatkę. W 33. minucie Piast mógł poważnie zagrozić Krzysztofowi Kotorowskiemu. Marcin Radzewicz nie wykorzystał jednak rzutu wolnego z dobrej pozycji i posłał piłkę nad bramką.

Lechowi gra przestała się układać. W jego poczynaniach było sporo niedokładności, co skutkowało brakiem sytuacji strzeleckich. Piast jednak nie potrafił tego wykorzystać, bo ich ataki dobrze rozbijała defensywa Kolejorz.

Po przerwie Kolejorz mógł podwyższyć prowadzenie. Najpierw Lewandowski minimalnie niecelnie uderzał głową, a potem Reiss w sytuacji sam na sam z Kasprzikiem trafił prosto w niego. Niewykorzystane sytuacje mogły się na gospodarzach zemścić. W 61. minucie po dośrodkowaniu z głębi pola mocno głową strzelał Adam Banaś, a piłka odbiła się od słupka. Piast mógł doprowadzić do sensacyjnego remisu, co podrażniło lechitów, którzy wyprowadzili natychmiastową kontrę. Minęło zaledwie kilkanaście sekund a po dobrym prostopadłym podaniu Reissa, kolejną sytuację sam na sam z golkiperem gości zmarnował tym razem Lewandowski, który... również trafił w słupek. W 64. minucie zza pola karnego huknął Murawski i Kasprzik z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczkę.

Do końca spotkania Lech kontrolował sytuację, ale z powodu dużej niedokładności nie potrafił zagrozić gliwiczanom. Goście nie byli wstanie doprowadzić do wyrównania, chociaż w końcówce bardzo nieprzyjemnie uderzał Piotr Prędota, lecz Kotorowski nie dał się zaskoczyć. Kolejorz wygrał skromnie, bo był bardzo nieskuteczny. Przy odrobinę lepiej ustawionych celownikach wynik mógłby być bardzo wysoki. Obie drużyny spotkają się ze sobą ponownie w środę w meczu Pucharu Polski.

Lech Poznań - Piast Gliwice 1:0 (1:0)

1:0 - Tanevski 14'

Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Tanevski, Arboleda, Wilk - Bandrowski, Injać, Murawski - Reiss (62' Stilić), Lewandowski (82' Cueto), Rengifo.

Piast Gliwice: Kasprzik - Michniewicz, Banaś, Nowak, Krzycki, Gzik, Kaszkowski, Szczyrba (78' Andruszczak), Muszalik (73' Prędota), Radzewicz (68' Chylaszek), Koczon.

Żółte kartki: Koczon, Kaszowski (Piast).

Sędzia: Piotr Pielak (Warszawa).

Widzów: 15.000.

Najlepszy piłkarz Lecha: Rafał Murawski.

Najlepszy piłkarz Piasta: Grzegorz Kasprzik.

Najlepszy piłkarz meczu: Grzegorz Kasprzik.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)