Wiślacy spotkali się z nowym szkoleniowcem w poniedziałek przed południem, a następnie wyszli na boisko treningowe, na którym samego Smudy już zabrakło. Jakie było wejście byłego selekcjonera do szatni Białej Gwiazdy?
- Poszło szybko. Trener nie musiał się przedstawiać, bo powiedział, że wszyscy trenera znają. W zasadzie to tak właśnie jest - uśmiecha się Arkadiusz Głowacki.
"Głowa" jest jedynym piłkarzem Wisły, który pamięta Smudę z pracy przy Reymonta 22. Spotkał się z nim podczas jego drugiej kadencji w Krakowie. Z reprezentacji nowego trenera Białej Gwiazdy znają jeszcze Patryk Małecki, Rafał Boguski i Cezary Wilk.
- No tak, ale wszyscy znamy trenera Smudę - jego metody i styl pracy. Polacy na pewno, a obcokrajowcy pewnie zdążyli zasięgnąć opinii. Trener Smuda nie jest trenerem anonimowym, więc wydaje się, że w zarysach współpracy każdy z nas się orientuje - mówi Głowacki.
- Pierwsze spotkanie z trenerem Smudą było takie, jak się wszyscy spodziewaliśmy. Ja z trenerem pracowałem już w kadrze, więc znam jego metody i jego styl. Dla mnie nie było żadnego zaskoczenia. Wszystko działo się normalnie. Trener przywitał się, powiedział kilka słów i zaczęliśmy pracę. Nie było co kombinować i wymyślać - opowiada Wilk.
Głowacki przyznał, że Smuda nie postawił przed drużyną jeszcze żadnego celu, ale zastrzegł: - Trener zapowiedział jednak, że taka sytuacja jaka miała miejsce teraz, czyli liczenie punktów do utrzymania, jest nie do przyjęcia.
REGENESBURG ;d
mistrza od spadania.