Wielki sukces mimo sześciu straconych goli, radość amatorów z Tahiti (wideo)

Amatorzy z Tahiti zmierzą się z pierwszą i trzecią drużyną ostatniego mundialu. Na Pucharze Konfederacji z bramki już się cieszyli, pytanie tylko, jak oni dostali się na ten turniej?

Do Brazylii reprezentacja Tahiti wyleciała z zaledwie jednym profesjonalnym zawodnikiem -  Maramą Vahiruą, który po przygodzie we Francji gra obecnie w greckim Panthrakikos. Reszta kadry po pracy rekreacyjnie kopie piłkę przy udziale ok. setki miejscowych kibiców. W poniedziałek na stadionie w Belo Horizonte oglądało ich ponad 20 tysięcy fanów i większość dopingowała właśnie ich!

Podopieczni trenera Eddy'ego Etaety od początku nie ograniczali się do defensywy (gdzie popełnili mnóstwo błędów), ale również ochoczo nacierali na bramkę Nigeryjczyków i w 54. minucie Jonathan Tehau zdobył gola na 1:3, doprowadzając do ekstazy swoich kolegów:

Ostatecznie Super Orły wygrali 6:1, ale po ostatnim gwizdku cieszyli się wszyscy uczestnicy tego spotkania. - Reprezentujemy 250 mln amatorów, którzy tak jak my cieszą się piłką - zaznaczył szkoleniowiec futbolowego kopciuszka.

Jakim cudem amatorzy dostali możliwość rywalizowania z piłkarskimi potęgami (czekają ich jeszcze mecze z Hiszpanią i Urugwajem)? W Pucharze Konfederacji jedno miejsce przysługuje reprezentacji z Oceanii. Dotychczas naprzemiennie tę strefę reprezentowały Australia oraz Nowa Zelandia, jednak w 2006 roku "Piłkarskie kangury" zostały członkiem Azjatyckiej Federacji Piłkarskiej i zamiast podwójnej hegemonii, teraz dzielą i rządzą tam jedynie popularni All Whites.

Podczas ostatniego Pucharu Narodów Oceanii (zwycięzca otrzymuje miejsce właśnie w Pucharze Konfederacji) Nowozelandczykom niespodziewanie powinęła się noga - w półfinale przegrali 0:2 z Nową Kaledonią, która w wielkim finale musiała uznać wyższość właśnie Tahiti (sami wcześniej 1:0 pokonali Wyspy Salomona).

Na futbolową rewolucję w strefie Oceanii jednak nie mamy co liczyć, a późniejsze eliminacje do mundialu pokazały, że wygrana Tahiti była jedynie "wypadkiem przy pracy". Najlepsza czwórka Pucharu Narodów Oceanii tworzy bowiem później specjalną grupę (z systemem mecz i rewanż), której zwycięzca w walce o występ na mistrzostwach świata zmierzy się z czwartą ekipą ze strefy CONCACAF.

Wszystkie mecze zostały już rozegrane, Tahiti zajęło trzecie miejsce z zaledwie jednym zwycięstwem i dwoma strzelonymi bramkami za Nową Kaledonią (12 oczek) i Nową Zelandią (komplet 18 punktów).

Futbol okazuje się jednak przynosić jeszcze niespodziewanie perełki w postaci amatorów z Tahiti grających na Pucharze Konfederacji przeciwko najlepszym graczom na świecie. Cel już pewien osiągnęli - pierwszy raz ta reprezentacja cieszyła się z bramki na turnieju międzynarodowym. Wcześniej mieli bowiem okazję na grę w mistrzostwach świata U-20 w Egipcie, ale w grupie polegli po 0:8 z Hiszpanią i Wenezuelą oraz 0:5 z Nigerią. Nie dołączą również do Kanady, Grecji i Iraku, które na Pucharze Konfederacji w trzech meczach nie zdobyły ani jednej bramki. W Brazylii rzeszę nowych kibiców już zdobyli, czy oni sami jeszcze czymś zaskoczą?

Komentarze (6)
avatar
joker
18.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
to jest jakiś żart, UEFA już dobrze pomyślała i nie mamy w eliminacjach do Ligi Mistrzów jakiś absurdalnych meczów. Przecież Hiszpania to ich nie rozniesie 20:0 tylko dlatego żeby ich nie upoko Czytaj całość
LexoN
18.06.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Miło się patrzy na ich radość, a dodać trzeba że zaangażowania i serducha to im nie brakło