Skandal z kibicami na meczu Polonii z Ruchem

Na mecz kolejki Polonii Warszawa z Ruchem Chorzów wyjechała liczna grupa fanów czternastokrotnych mistrzów Polski. Chorzowianie otrzymali na ten pojedynek 300 biletów, ale również zapewnienie od organizatorów, że w przypadku przyjazdu do Warszawy większej liczby kibiców, oni również znajdą miejsce na obiekcie przy ulicy Konwiktorskiej.

Duża część fanów Ruchu Chorzów wybierająca się na ten emocjonująco zapowiadający się pojedynek już od wczesnych godzin rannych stawiała się na zbiórki w swoich miastach. Część kibiców w związku z meczem musiała zabrać w pracy wolne, inni z kolei nie mogli pojawić się na zajęciach w szkołach zaocznych różnego typu. Nie trzeba również dodawać, że kibice na cały dzień zostawić musieli same swoje rodziny. Wszak dla prawdziwego sympatyka piłki najważniejszy jest mecz swojej ukochanej drużyny. Fani Niebieskich ponad tydzień czekali na występ swoich pupili. W efekcie zobaczyli... bramę stadionu Polonii.

Swojego wzburzenia po meczu nie kryli piłkarze Ruchu, którzy słusznie twierdzą, że grają dla kibiców. Dlatego też przed spotkaniem podbiegli w okolice płotu (zdaniem kibiców Niebieskich w tym momencie obecni na obiekcie ochroniarze uruchomili gaśnicę przeciwpożarową, której strumień skierowali na fanów Ruchu), gdzie znajdowali się ich fani, a po pojedynku symbolicznie podziękowali swoim kibicom za obecność na Konwiktorskiej. Symboliczną, bo w 30 minucie fani Ruchu wrócili na dworzec PKP i udali się w powrotną drogę do Chorzowa.

Oficjalna wersja mówi o braku zgody policji na wstęp większej niż podana wcześniej. Stróże prawa zgodzili się na wejście na obiekt klubu, który zajął w ekstraklasie miejsce Groclinu, tylko 300 kibiców. Pod stadion przy ulicy Konwiktorskiej zawitało ich natomiast ok. 550. Mimo usilnych prób skłonienia odpowiedzialnego za zabezpieczenie spotkania ze strony gospodarzy oraz dyrektora Ruchu Mirosława Mosóra Niebiescy na mecz nie weszli. Kibice gości słusznie wyszli z założenia, że albo na spotkanie, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, wejdą wszyscy obecni pod stadionem, albo nikt. Fani Ruchu zapowiedzieli, że nie wykorzystane bilety odesłane zostaną organizatorowi spotkania.

Po sobotnim incydencie duże zdziwienia mogło wywołać niedzielne oświadczenie płynącego z klubu mającego swoją siedzibę przy ulicy Konwiktorskiej. Działacze Czarnych Koszul nie widząc w tym nic niestosownego pochwalili własnych kibiców za kulturalny doping. Podchwyciły to niektóre media i cała Polska mogła usłyszeć jaki to piękny piłkarski spektakl miał miejsce na stadionie Polonii Warszawa. Szkoda, że nikt nie wspomniał o fakcie, że pół tysiąca kibiców przyjezdnych zostało zrobionych w "balona".

Dodajmy, że takie rzeczy dzieją się w mieście, gdzie za kilka lat odbędą się Mistrzostwa Europy. Czy przed ewentualnym meczem Anglia - Holandia kibice jednej z drużyn (a może i obu) usłyszą, że "pan dowódca" nie zgadza się na wasze wejście na mecz?

Należy odpowiedzieć na pytanie czy ważniejsza jest piłka dla kibiców czy też cenniejszy jest spokój dla policji?

Komentarze (0)