Z lepszymi przeciwnikami gramy lepiej - rozmowa z Bartłomiejem Piszczkiem, obrońcą Stali Stalowa Wola

W pojedynku Stali z PGE GKS Bełchatów Bartłomiej Piszczek zagrał bardzo dobrze. Kilka razy ratował zespół z Podkarpacia przed utratą gola. Jak powiedział SportowymFaktom.pl liczył, że jego zespól pokona faworyzowanego rywala. Piszczek podkreślił również, że duża w tym zasługa kibiców Stali.

Artur Długosz: Sprawiliście niespodziankę pokonując GKS Bełchatów. To ogromny sukces.

Bartłomiej Piszczek: Zgadza się. Z lepszymi przeciwnikami gramy lepiej. Znów zagraliśmy na zero z tyłu. Cieszmy się. Mogło skończyć się większą wygraną. Był karny, mieliśmy sytuacje. Na szczęście nie zemściły się te sytuacje na nas i dotrwaliśmy do końca z tym jednobramkowym prowadzeniem.

No właśnie. Co to u was jest takiego, że z lepszymi drużynami gracie lepiej, a ze słabszymi gorzej?

- Wygląda właśnie na to, że tak jest. Przegrało tutaj w Stalowej Woli Zagłębie Lubin, wygraliśmy w Kielcach z Koroną, dzisiaj Bełchatów. Cieszymy się z tego faktu, że tak dobrze idzie nam z lepszymi. Najważniejsze jest żebyśmy u siebie wygrywali i zdobywali punkty. Chcemy się spokojnie utrzymać w pierwszej lidze.

Z tymi lepszymi zespołami trener Łach karze wam grać z kontry?

- Te drużyny grają piłką, jest mniej chaosu. Nam to pasuje. Jeśli gra jest poukładana, to my w defensywie możemy rozczytać ich intencje. Gorzej gra się kiedy panuje chaos, gra się długimi piłkami. To może być przyczyną tych naszych zwycięstw z lepszymi przeciwnikami.

Dzisiaj zagrał pan bardzo dobre spotkanie w obronie.

- Dokładnie. Udało mi się kilka razy zażegnać niebezpieczeństwo pod naszą bramką, w jednej z sytuacji wybiłem piłkę praktycznie z bramki. Cieszę się z tego. Ja jestem od tego, żeby bronić dostępu do bramki. Chciałbym bardzo w końcu zdobyć bramkę dla Stali. Na razie się nie udaje.

Dzisiaj zagrali rezerwowi.

- Tak. Uważam, że ci którzy wyszli pokazali się z dobrej strony. Wcześniej grywali mało, więc teraz mogli zademonstrować swoje umiejętności. Zwyciężyliśmy i to jest najważniejsze. Może było parę nieporozumień ze Stanisławem Wierzgaczem, ale zawsze ktoś udanie interweniował. Nie przepuścił gola w debiucie w tym sezonie.

Liczyliście, że uda wam się ograć Bełchatów?

- Na pewno tak. Zbytnio nie obawialiśmy się tej potyczki. Chciałbym teraz trafić na Cracovię Kraków.

Czy traktujecie poważnie ten puchar?

- Jeśli chodzi o mnie, to ja chciałbym wygrywać w tym pucharze. Wiadomo, że jest to szansa aby zmierzyć się z zespołami z ekstraklasy, zakosztować trochę ligowej piłki. Trzeba próbować swoich sił w konfrontacji z tak wymagającymi rywalami.

No właśnie. Jakub Ławecki po spotkaniu z Kmitą mówił o tym, że chciałby sprawdzić się z zawodnikami z ekstraklasy. Jak ta konfrontacja wypadła pana zdaniem?

- Bełchatów w drugiej połowie grał w osłabieniu. W pierwszej połowie nie odstawaliśmy zbytnio od rywala. Trochę chyba boisko przeszkadzało gościom. Warunki nie były najlepsze. Grało nam się dobrze. W meczu z Kmitą, to oni lepiej grali piłką, a dzisiaj my dawaliśmy z siebie wszystko.

Czerwona kartka była słuszna?

- Druga żółta kartka słuszna. Piotrek Adamczyk wychodził na dogodną pozycję, a Herrera go sfaulował. Przy pierwszej kartce tam było chyba uderzenie, więc chyba też słusznie dostał. Głupie zachowanie tego zawodnika. Nie znam go, nie wiem gdzie grał, ale chyba nie ma dużego doświadczenia.

Teraz przed wami mecz z Podbeskidziem w lidze.

- Podbeskidzie przegrało ostatnie dwa pojedynki i mam nadzieję, że przedłużymy im tą passę. Chcemy wygrać ten mecz.

Dzisiaj po raz kolejny pomogli wam kibice.

- Tak. Kibice chyba przenieśli się na trybunę krytą. Może jest ich troszkę mniej, ale dopingują wspaniale. Chyba mają lekki żal do nas za to co się stało na Widzewie, lecz to że nie obejrzeli spotkania nie zależało od nas. Potraktowali ich źle i my nic nie możemy z tym zrobić. Przejechali tyle kilometrów i nie obejrzeli pojedynku. Żal, że do tego doszło.

Fani chyba także mają do was pretensje, że nie podziękowaliście im za doping na Kmicie Zabierzów.

- Podeszliśmy po meczu do nich, poklaskaliśmy im, ale fakt piątek nie przybiliśmy. Tak jakoś wyszło. Nie wiem do końca dlaczego. Dzisiaj wygraliśmy, podeszliśmy, podziękowaliśmy i myślę, że teraz już wszystko wróci do normy i będzie dobrze. Liczymy bardzo na nich w każdym meczu. Niebawem czeka nas wyjazd do Jastrzębia, spotkanie będzie chyba w telewizji i myślę, że nasi wierni fani pokażą się tam w dużej liczbie i pomogą nam.

Liczycie na ich gorące wsparcie.

- Na pewno nam się przyda. Na wyjazdach szczególnie liczymy na ich doping. Cieszy bardzo, gdy przyjeżdżają w dużej liczbie i nie oszczędzają gardeł. W końcu musimy przywieźć jakiś punkt z meczu wyjazdowego, bo wygraliśmy tylko w Kielcach z Koroną.

Komentarze (0)