Pogoń wróciła do bazy. "Nogi ciężkie jak nigdy"

Biegi o poranku, odpoczynek w klubie... Dariusz Wdowczyk narzucił swoim podopiecznym specjalny rygor. W Szczecinie nie będą tym razem narzekać na przygotowania?

Przez ostatnie sezony z obozu Pogoni Szczecin dochodziły mniejsze lub większe lamenty na przygotowanie fizyczne. O problemach najgłośniej było w rundach wiosennych, na początku których pożegnali się z klubem Marcin Sasal oraz Artur Skowronek.

Następcą tego drugiego został Dariusz Wdowczyk. Nowy szkoleniowiec nie ukrywał, że dostał w spadku kłopot. - W końcówkach meczu opadamy z sił. To już nasz stały fragment gry i trudno coś z tym zrobić. Do końca sezonu to może tak wyglądać. Możemy pracować bardziej nad świeżością niż cechami motorycznymi - zakomunikował pod koniec kwietnia, po zwycięstwie z Koroną Kielce.

Dopiero po zakończeniu sezonu "Wdowiec" zyskał czas, aby dłużej popracować z nowymi podopiecznymi. - Trener powiedział, że podejmie się przygotowania drużyny pod względem fizycznym. Patrząc w przeszłość jego zespoły zawsze wyglądały pod tym względem dobrze - przypomniał wiceprezes Pogoni Grzegorz Smolny.

Portowcy przepracowali pierwszy etap przygotowań w Szczecinie. Miał on częściowo charakter obozu stacjonarnego. Piłkarze pojawiali się w klubie rano, odbywali dwa treningi i wychodzili wieczorem. W przerwie między zajęciami mieli wypoczywać na miejscu, na co Wdowczyk znalazł ciekawą metodę. Postanowił zmienić w leżakownię klubową salę VIP, dokąd wstawiono kilkanaście łóżek.

Czy pomysły Dariusza Wdowczyka przyniosą pozytywny efekt?
Czy pomysły Dariusza Wdowczyka przyniosą pozytywny efekt?

Portowcy pracowali nad wytrzymałością i siłą. Różnica w stosunku do poprzednich sztabów polega nie tyle na intensywności zajęć, co na ich długości. Treningi trwały od 2,5 do 3 godzin. Na zgrupowaniu w Gniewinie były nieco krótsze, poświęcone aspektom czysto piłkarskim i taktycznym.

Obóz trwał siedem dni. Do dwóch treningów doszedł bieg o 7.30, który stał się stałym elementem także dni, w których rozgrywano sparingi. - Jeszcze nigdy tak ciężko nie trenowałem. Trener daje nam w kość, ale nie narzekamy, bo mamy nadzieję, że ta praca da efekty w lidze - wyznał klubowemu serwisowi Kamil Zieliński, który przedwcześnie zakończył zgrupowanie ze złamanym palcem.

Na liście kontuzjowanych znajduje się poza Zielińskim także stoper Hernani. Z mikrourazami zmagali się Przemysław Pietruszka, Radosław Wiśniewski oraz Mateusz Lewandowski. - Nigdy w życiu nie czułem się tak zmęczony, jak po tym obozie przygotowawczym. Takich ciężkich nóg jeszcze nie miałem. Wierzę, że to zaprocentuje. Cel jest jeden - to rywale mają się z nami męczyć, a nie na odwrót - dodał Lewandowski.

We wtorek Pogoń ruszyła w drogę powrotną do Szczecina. Na zakończenie obozu zremisowała 1:1 z Bałtykiem Gdynia. Przed Portowcami ostatnia prosta przed inauguracją ligi. Czekają ich w tym czasie sparingi z Olympique Lyon oraz Flotą Świnoujście.

Komentarze (1)
avatar
Maniono
9.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
z tego co pamiętam za Sasala narzekali na przetrenowanie także nic nie jest stracone żeby sobie ponarzekać w przypadku serii porażek