Piłkarze Śląska Wrocław mogą być niemal pewni awansu do III rundy kwalifikacji do Ligi Europejskiej. Brązowi medaliści mistrzostw Polski w pierwszym spotkaniu pewnie pokonali FK Rudar Pljevlja. Zielono-biało-czerwoni już po dziesięciu minutach prowadzili 2:0, a w drugiej połowie dołożyli kolejne dwa gole. Pomimo wysokiego zwycięstwa Stanislav Levy nie do końca jest zadowolony z gry swoich podopiecznych. - Dobrze rozpoczęliśmy ten mecz, graliśmy tak jak sobie ustaliliśmy - na dwa, trzy kontakty. Myślę, że do dwudziestej minuty to był dobry mecz w naszym wykonaniu, a potem nie byłem już zadowolony z tego co prezentowaliśmy. Graliśmy w sposób skomplikowany. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy to poprawić i już druga połowa była pod naszą kontrolą. Mogliśmy wygrać wyżej, ale wynik 4:0 daje nam spore szanse przed rewanżem - powiedział szkoleniowiec.
Jednym z takich zawodników, który długo miał piłkę przy nodze, był między innymi Waldemar Sobota. - Inni też kombinowali i tracili piłkę, zwłaszcza w środku boiska. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że może być lepiej i potem już było - zaznaczył Levy.
Czarnogórcy zbytnio nie napsuli krwi wrocławianom i przez całe spotkanie praktycznie nie stworzyli zagrożenia pod bramką WKS-u. - Przeciwnik w pierwszej połowie zaprezentował się nieźle, gdy my graliśmy trochę słabiej. Mogli stworzyć zagrożenie po jednej z kontr - mówił trener Śląska.
- Nie jest tak, że tylko narzekam. Jestem realistą. Widzę, jaki jest poziom polskiej ekstraklasy i jak trzeba grać w Pucharze Polski. Chcemy grać o europejskie puchary, mamy wymagania, żeby ta drużyna była mocna i do tego dążymy - podkreślił szkoleniowiec.