W zespole Cracovii nikt nie liczył, że przygoda z pucharami zakończy się już na pierwszym meczu. Pasy chciały zawojować te rozgrywki, ale marzenia szybko rozwiali piłkarze ze Stalowej Woli. - Przyjechaliśmy do Stalowej Woli z zamiarem zwycięstwa. Nie jest miło przegrać w pierwszym meczu Pucharu Polski. Wiemy, że to jest krótsza droga do europejskich pucharów. Zagraliśmy słabo. Czerwona kartka nic nie zmieniła, bo graliśmy cały mecz słabo. Próbowaliśmy atakować bokami i środkiem, ale się nie udało. Nie tak wyobrażaliśmy sobie początek sezonu. Gramy jednak dalej i musimy zrobić wszystko, żeby się otrząsnąć i w lidze zapunktować w najbliższym meczu - powiedział pomocnik Cracovii Sławomir Szeliga.
W ostatnim kwadransie Cracovia miała dwie, może trzy okazje bramkowe. Pasy po stracie gola mocniej przycisnęły, ale to było już za późno. Najlepszą okazję na gola zmarnował... Marcin Kuś. - Piłka leciała w światło bramki, bramkarz Stali był w innym rogu i najprawdopodobniej wpadłaby do siatki. Niestety, zareagowałem instynktownie, wyciągnąłem nogę, nie zrobiłem tego specjalnie, żeby obronić - powiedział obrońca Cracovii, który zapobiegł utracie gola przez Stal.
Zawodnicy z Krakowa nie grali dobrze w pojedynku ze Stalówką. - Nie potrafiliśmy stworzyć czystych sytuacji. Na pewno trener przeanalizuje ten mecz i będziemy mieli odprawę. Nasz opiekun nie będzie w dobrym nastroju po takim starciu, zresztą jak wszyscy. To spotkanie nie powaliło na kolana w naszym wykonaniu. Musimy się zastanowić nad naszą postawą. Nie odwrócimy jednak tego, co się stało. Możemy jednak wyciągnąć wnioski, aby w kolejnych pojedynkach było lepiej - zakończył Marcin Kuś.