Łodzianie zainaugurowali nowy sezon rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy wysoką porażką z aktualnym mistrzem Polski, Legią Warszawa, 1:5. Trener Widzewa, Radosław Mroczkowski, na pewno nie będzie miło wspominał takiego rozpoczęcia. - Nikt nie jest zadowolony z tego, że zespół przegrał wysoko. Wynik 5:1 to nie jest dla nikogo miła i sympatyczna sprawa, zwłaszcza na starcie. Tak jednak został ten kalendarz zbudowany, że wystartowaliśmy z zespołem, który jest na topie i gra o wysokie cele. Nikogo to co prawda nie tłumaczy, ale wiemy na jakim etapie jesteśmy i z jakimi problemami musimy się zmierzyć i jak nierówne są przygotowania poszczególnych klubów. Nie mamy jednak zamiaru się usprawiedliwiać - rozpoczął swoją wypowiedź na przedmeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec czerwono-biało-czerwonych. - Ten mecz uwydatnił przede wszystkim nasze mankamenty i potwierdził to, co wiemy o naszej sytuacji - co musimy zmienić. Były też jednak dobre momenty. Uważam, że nasi zawodnicy potrafili stworzyć też dużo ciekawych sytuacji w ofensywie. To jest ta jedna rzecz, która bardzo cieszy. Musimy popracować, żeby podnieść swój poziom sportowy. Mamy jeszcze czas na wzmocnienia, aby uzupełnić skład na pozycjach, na których są spore problemy - kontynuował.
W meczu na stadionie przy ul. Łazienkowskiej 3 łódzki trener dał szansę debiutu w barwach Widzewa w ekstraklasie trzem piłkarzom - Łukaszowi Staroniowi, Davidowi Kwiekowi i Karolowi Tomczykowi. Pierwszy z nich odwdzięczył się honorowym trafieniem dla czerwono-biało-czerwonych. Gorzej poszło pozostałym, gdyż na ogół przegrywali rywalizację z warszawskimi piłkarzami. Był to jednak słaby mecz całego zespołu, który popełniał rażące błędy w grze defensywnej. - Musieliśmy po tym meczu dużo rozmawiać z zawodnikami, żeby dodać im otuchy, bo dla niektórych z nich był to start z bardzo wysokiego pułapu. Gdybyśmy zagrali z zespołem, który podobnie się przygotowywał bądź miał zbliżone problemy kadrowe, to mecz potoczyłby się trochę inaczej. Cieszy wypowiedź Kasprzaka, który powiedział po meczu, że Korona przegrała w ubiegłym sezonie inaugurację 0:4, ale w rewanżu na własnym stadionie wygrała 3:2. Mam nadzieję, że pójdziemy za tym przykładem - wyraził nadzieję Mroczkowski.
Piątkowy rywal, Zawisza Bydgoszcz, tydzień temu zagrał w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy po raz pierwszy od 19-tu lat. Nie był to jednak udany powrót, gdyż niebiesko-czarni przegrali na własnym stadionie z Jagiellonią Białystok 0:1. Bardzo prawdopodobne, że w wyjściowym składzie gości znajdą się dwaj byli widzewiacy - Sebastian Dudek oraz Piotr Kuklis. - Zawisza ma wielu zawodników, którzy potrafią grać w piłkę. Sebastian i Piotrek będą chcieli się na pewno w Łodzi pokazać z jak najlepszej strony. To jednak cały zespół pracuje na wynik. Poza tym, przede wszystkim patrzymy na siebie - mówił trener Widzewa. - Nie możemy bagatelizować przeciwnika, ale jest on inny od naszego poprzedniego rywala. Zawisza też zderzył się w pierwszej kolejce z realiami ekstraklasy. Tak naprawdę pierwsze trzy, cztery kolejki pokażą kto dysponuje jaką siłą w lidze - tłumaczył szkoleniowiec łodzian.