O sprawie jako pierwsza poinformowała we wtorek wieczorem Gazeta Krakowska.
- Dwa dni temu (tj. w poniedziałek - przyp. red.) wpłynął do klubu dokument podpisany przez zawodnika - wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu z powodu nie zapłaconego w terminie wynagrodzenia. Rozmawiałem o tym fakcie z zawodnikiem, przeanalizowaliśmy tę sytuację. Według władz klubu nie ma podstaw do rozwiązania kontraktu - mówi prezes Bednarz.
Sternik Białej Gwiazdy nie ukrywa, że klub zalega z wypłatą wynagrodzenia wilu zawodnikom i w tym gronie jest między innymi Wilk.
- Miesiąc temu zawodnik wezwał nas do zapłaty i wówczas spłaciliśmy 2/3 tego zadłużenia, które wobec niego mieliśmy. Zdaniem zawodnika na dzień składania wniosku były podstawy do rozwiązania kontraktu, a według klubu ich nie było. 7 sierpnia odbędzie się posiedzenie Izby ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych PZPN w tej sprawie - tłumaczy Bednarz i dodaje: - Wchodzą w grę trzy rozwiązania: że zawodnika ma rację i że istnieją przesłanki do rozwiązania kontraktu z winy klubu; że nie ma takich przesłanek i kontrakt jest dalej obowiązujący i że Izba uzna, że ten kontrakt należy rozwiązać bez orzekania o winie.
Prezes krakowskiego klubu przekonuje, że - wbrew praktykom z innych klubów - Wilk nie musi się obawiać zsyłki do drużyny rezerw lub innego rodzaju podobnie nieczystych zagrywek ze strony Wisły.
- Jeśli będzie taka sytuacja, że do rozwiązania kontraktu nie dojdzie, nie zamierzamy wyciągać żadnych konsekwencji dyscyplinarnych wobec niego. To jest człowiek, który ma prawo do swojego punktu widzenia. Nie jest to osoba, która kiedykolwiek nie zostawiła na boisku wszystkiego. Chociażby z tego powodu należy mu się szacunek. Do czasu rozwiązania sprawy zawodnik normalnie trenuje z drużyną i wykonuje swoje obowiązki wynikające z kontraktu. W każdej konfiguracji po rozstrzygnięciu rozstaniemy się jak strony, które kończą etap współpracy - w zgodzie, z podaniem ręki - podkreśla Bednarz.