Cezary Wilk: Najpierw ktoś musiałby chcieć mnie kupić

Po sprowadzeniu Fabiana Burdenskiego i Ostoję Stjepanovicia wydaje się, że osłabła w drużynie pozycja Cezarego Wilka. To być może jednak znak, że Wisła Kraków będzie chciał zarobić na jego transferze?

Kontrakt Wilka z krakowskim klubem wygasa z końcem czerwca 2014 roku, więc letnie okno transferowe to ostatni moment, by godnie na nim zarobić. Zimą kwota transferowa może być już symboliczna.

- Najpierw musiałby się pojawić ktoś, kto chciałby mnie kupić. Na razie nikogo takiego nie ma - twierdzi 27-letni pomocnik Białej Gwiazdy.

W ostatnim sparingu z Ruchem Chorzów (0:2) Wilk pojawił się na boisku dopiero w II połowie. Podobnie było też z GKS-em Katowice (1:1) i Lechem Poznań (1:3).  - Taka jest na dzień dzisiejszy decyzja trenera. Tego nikt nie lubi i nikt się z tym nie godzi. Piłkarz zawsze jest zły, gdy nie ma go w tej wyjściowej jedenastce, ale to normalne podejście do sprawy i szanuję decyzję trenera, jednocześnie robiąc wszystko, aby ją zmienić - mówi Wilk.

Wychowanek warszawskiej Polonii przekonuje, by nie przywiązywać wagi do wyniku ostatniego sparingu Wisły z chorzowianami: - Mamy postawiony przed sobą cel na ligę. Nie ma co rozpaczać po sparingu. Mimo wszystko jesteśmy pewni siebie, pełni optymizmu i wierzymy w swoje umiejętności. Na pewno w meczach w ekstraklasie spiszemy się lepiej. Nie przywiązujemy wagi do wyniku meczu z Ruchem. Jestem przekonany, że już z Herthą będzie lepiej.

To właśnie wtorkowy sparing z Herthą Berlin ma być testem generalnym Wisły przed startem sezonu. - Nasze sparingi faktycznie były ostatnio przegrane, ale to tylko sparingi. Ćwiczymy różne warianty, jesteśmy po ciężkim okresie przygotowawczym. Próbą generalną będzie mecz z Herthą i tam już musimy pokazać wszystko, czego oczekuje od nas trener na tle mocnego przeciwnika. Mam nadzieję, że będzie dobrze - mówi bramkarz krakowian Michał Miśkiewicz.

Komentarze (0)