Dzień świra w Świnoujściu (relacja)

Pierwszoligowa kopanina okraszona pięcioma bramkami - tak w skrócie można określić to, co zdarzyło się w sobotnie popołudnie, w Świnoujściu. Cztery akcje, niczym cztery "kmicicowe szarże", po raz kolejny obroniły świnoujską twierdzę. Płocczanie nie zdołali nawet na chwilę podejść do murów tej twierdzy, ponieważ przez całe 90 minut wyspiarze grali efektywnie i rozsądnie.

Rozpoczął strzałem na wiwat Przemysław Pietruszka, ale nastawianie wyspiarskich celowników nie trwało długo. W 2. minucie spotkania po ziemi dograł z prawego skrzydła Sebastian Fechner. Do piłki dopadł obecny na ósmym metrze Jacek Magdziński , który strzałem w długi róg pokonał niczym wrośniętego w murawę bramkarza gości. I już było 1:0 dla gospodarzy.

Wisłę poderwał do walki dynamicznym rajdem najlepszy w całej płockiej ekipie Łukasz Grzeszczyk. Długo nieatakowany przebiegł ponad 30 metrów i wbiegł w zdezorientowaną obronę Floty, okraszając swoją akcję strzałem, ale niecelnym. Zarówno Grzeszczyk, jak i center Floty – Grzegorz Skwara mieli ogromne połacie przestrzeni w środkowej strefie boiska. Dlatego raz po raz niepilnowani rozdzielali podania pomiędzy swoich skrzydłowych i napastników.

Wiślacy przystąpili do meczu zdezorientowani, nie potrafili zawiązać akcji, złapać odpowiedniego rytmu, jednak w pierwszej połowie starali się stwarzać zagrożenie pod bramką Floty. Tak jak w 15. minucie, kiedy to Grzeszczyk ni to strzelił, ni to podał w pole karne. Ostro bita piłka przeleciała przez całe przedpole bramki Prusaka, ale żaden z zawodników nie zmienił toru jej lotu.

Flota nie dała się zepchnąć do defensywy, gra przenosiła się tak jak w koszykówce z jednej połowy na drugą. Drużyny bardzo zawęziły pole gry, co rusz przebywając całym składem na połowie rywali. W 22. minucie Piotr Dziuba uderzył bardzo kąśliwie zza pola karnego. Piłka jeszcze skozłowała przed bramkarzem Wisły – Arturem Melonem, ale ten zachował zimną krew i nie "wypluł" jej przed siebie. Następna godna uwagi akcja Floty miała miejsce w 32. minucie. Krzyżowym podaniom nie było końca, piłka wędrowała z jednej na drugą stronę, a wyspiarze zdobywali teren. Jednak gdy dotarli pod bramkę nie zdołali nawet oddać strzału. Minutę później fantastyczny rajd Dziuby. Założył siatkę Jarczykowi i przedostał się w pole karne Nafciarzy. Wyłożył piłkę Pietruszce, ten stanął przed niesamowitą szansą, ale nie uderzył czysto...

Pierwsza połowa dobiegła końca. Kibice przysypiali, maskotka wyspiarzy - Flotuś usiadł za bramką, a notesy dziennikarzy świeciły pustkami. Na szczęście druga połowa nie zawiodła nawet najbardziej wybrednych kibiców.

Od 46. minuty ruszył doping świnoujskich kibiców, a trener gości, Mirosław Jabłoński rozpoczął dokonywanie zmian, które jednak nie wniosły ani grama świeżości w poczynania zmęczonych pucharowym pojedynkiem Nafciarzy. W 53. minucie miało miejsce dziwaczne uderzenie Kowalskiego z rzutu wolnego na bramkę Floty. Piłka zmierzała jednak pod poprzeczkę bramki Prusaka, który w trudem wybił ją na rzut rożny.

W 57. minucie z rzutu rożnego dograł pomocnik Floty – Skwara, na drugim słupku odnalazł się Wallace, który dograł na środek pola karnego, gdzie w ogromnym zamieszaniu Krzysztof Hrymowicz uprzedzając zdezorientowanych obrońców i Artura Melona skierował piłkę do bramki. Było 2:0. A kilka minut później powinno być jeszcze wyżej, ale będący w sytuacji sam na sam Marek Niewiada nie był w stanie uderzyć na tyle precyzyjnie, aby trafić do siatki.

W 70. minucie mieliśmy czerwoną kartkę dla piłkarza Wisły Płock, Mateusza Żytko. Obrońca musiał opuścić plac gry za drugą żółtą kartkę. Kolejną sytuację w 71. minucie zmarnował przebudzony Sojka, który po dynamicznym rajdzie trafił w boczną siatkę. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Kolejny w sezonie gol dla Floty padł po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Jak zwykle dograł etatowy wykonawca rogów - Skwara, a do piłki wyskoczył zupełnie niepilnowany Sojka. W 80. minucie Nafciarze mieli już serdecznie dość wyjazdu. Przy straconej bramce nawet nie drgnęli.

Osłabieni stracili kolejną bramkę trzy minuty później. Swojego trafienia doczekał się prześladowany pechem Grzegorz Skwara. Tym razem nie przeszkodził mu ani słupek, ani wiatr, ani rywal. Zresztą po takim strzale z rzutu wolnego wykonywanym z 20 metrów nikt nie mógł mieć żadnych wątpliwości. Podkręcona piłka zatrzepotała w siatce po raz czwarty!

Zorganizowana grupa kibiców z Płocka dotarła na stadion kwadrans przed zakończeniem meczu. Przywitana oklaskami przez świnoujścian grupa około 100 fanów Wisły rozpoczęła doping. Na kilka minut przed końcem spotkania fani gości postanowili jednak zepsuć sportowe widowisko. Przeskakując płot, zdemolowali część trybun i rozbiegli się po stadionie. Ochrona i kibice uciekli w popłochu przed agresywnymi płocczanami. Nie zdołał uciec niepełnosprawny kibic, który został przewrócony wraz z wózkiem. Zdezorientowaniu nie było końca, a kordon policyjny wraz z agresorami przeniósł się na ulice miasta...

Piłkarze Wisły uratowali honor w 87. minucie. Po faulu Prusaka na Mierzejewskim sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość, zdobywając honorową bramkę dla Wisły. Był to dopiero drugi celny strzał gości w przekroju całego meczu. Wygrała drużyna, która miała więcej z gry, potrafiła wykorzystać wszystkie błędy rywala i szybsza, żwawsza, dokładniejsza oraz ambitniejsza.

Flota Świnoujście - Wisła Płock 4:1 (1:0)

1:0 - Magdziński 2'

2:0 - Hrymowicz 57'

3:0 - Sojka 80'

4:0 - Skwara 83'

4:1 - Mierzejewski (k.) 85'

Składy:

Flota Świnoujście: Prusak - Krajanowski, Hrymowicz, Wallace (80' Rygielski), Fechner, Niewiada, Skwara, Pietruszka (46' Polak), Sojka (80' Protasewicz), Magdziński, Dziuba.

Wisła Płock: Melon - Żytko, Jarczyk, Belada, Chwastek, Kowalski, Mierzejewski, Grzeszczyk (72' Gregorek), Majkowski (46' Wyszogrodzki), Gęśla (46' Wiśniewski), Jugović.

Żółte kartki: Skwara, Prusak (Flota) oraz Żytko (Wisła).

Czerwona kartka: Żytko /70' za drugą żółtą/ (Wisła).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 2000 (gości 100).

Najlepszy piłkarz Floty: Grzegorz Skwara.

Najlepszy piłkarz Wisły: Łukasz Grzeszczyk.

Piłkarz meczu: Grzegorz Skwara.

Komentarze (0)