Sytuacja Korony po dwóch kolejkach nowego sezonu nie wygląda najlepiej. Jeden punkt na koncie i przed sobą wyjazd do Łodzi, gdzie kielczanom zawsze ciężko się grało, sprawiły, że atmosfera w klubie nieco zgęstniała. Cel w zespole Leszka Ojrzyńskiego jest jednak niezmienny. - Mamy szansę zagrać o trzy punkty i po to tam jedziemy. W tych dwóch meczach wyobrażaliśmy sobie, że zdobędziemy sześć punktów. O to graliśmy, ale różnie się to układało. Były szanse, ale tych szans nie wykorzystaliśmy i mamy tylko jeden punkt. Teraz jest pierwsza szansa, żeby przywieźć z meczu wyjazdowego trzy. Trzeba ją złapać na tyle mocno, żeby to zrobić, bo poprzedni sezon był dla nas nietypowy i ani razu ta sztuka nam się nie udała - przyznał opiekun żółto-czerwonych.
Wiadomo, że w Łodzi kielczanie nie będą mieli do dyspozycji kontuzjowanych w dalszym ciągu Macieja Korzyma i Krzysztofa Kiercza. Do tego grona dołączył kilka dni temu jeszcze Tomasz Lisowski, którego zastąpienie może być nie lada problemem. - Mamy trzy warianty. Na lewej obronie mogą zagrać Kamil Sylwestrzak i Paweł Sobolewski. Jest też Piotr Malarczyk, który może wystąpić na boku. Najważniejsze, że mamy w kim wybierać. Musimy jednak trafić ze składem, bo Widzew bazuje na grze skrzydłami. To stamtąd właśnie padają finalne podania - stwierdził Ojrzyński.
Dla 41-letniego trenera sobotnie starcie będzie trzecim w roli szkoleniowca Korony przy al. Piłsudskiego. Dotychczasowy bilans nie jest dla niego najkorzystniejszy. - Jeszcze nie udało nam się zdobyć nawet bramki. O ile pamiętam, to w Łodzi na razie zremisowałem i przegrałem. W takim razie do trzech razy sztuka, czas na zwycięstwo – zakończył.