Śląsk Wrocław bezbramkowo zremisował na własnym stadionie z Wisłą Kraków. Wrocławianie, którzy byli faworytem potyczki, po spotkaniu byli jednak umiarkowanie zadowoleni. - Wydaje mi się, że mecz w naszym wykonaniu był dobry i zabrakło bramki, która dałaby nam trzy punkty - skomentował Tadeusz Socha.
Podopieczni Stanislava Levego ten mecz mogli przegrać, lecz świetną interwencją popisał się Rafał Gikiewicz, który w sobie tylko wiadomy sposób zatrzymał futbolówkę po uderzeniu Rafała Boguskiego. - Rafał popisał się dobrą interwencją. Wisła ewidentnie czekała na tę jedną akcję, która mogła im przynieść prowadzenie. Dobrze, że ta bramka nie wpadła i mecz zakończył się wynikiem 0:0, chociaż wydaje mi się, że to my prowadziliśmy grę i byliśmy lepszym zespołem na boisku w przeciągu całego spotkania - zaznaczył wychowanek WKS-u.
Przeciwko Wiśle Socha zagrał na prawej stronie pomocy, a nie defensywy. - To był taki trochę powrót do poprzedniego sezonu. Trener tak zdecydował i starałem się coś zrobić na tej prawej stronie boiska. Wydaje mi się, że w kilku sytuacjach mogłem zachować się lepiej, ale chyba nie było najgorzej - podkreślił piłkarz brązowych medalistów mistrzostw Polski.
Już w czwartek zespół z Wrocławia rozegra rewanżowe spotkanie w ramach III rundy kwalifikacji do Ligi Europejskiej. Śląsk w pierwszym spotkaniu pokonał 1:0 Club Brugge. - Nie jest dobrym pomysłem jechać tam tylko po to, aby się bronić. Club Brugge to jest na tyle dobry zespół, że to może być dla nas jak strzał w stopę. Wydaje mi się, że trzeba pojechać z bojowym nastawieniem takim jak tutaj we Wrocławiu, starać się prowadzić grę i dobrze byłoby strzelić tam gola. Club Brugge ma klasowych zawodników. Pewnie wyciągną wnioski z pierwszego meczu, ale tak samo my podchodzimy do tego spotkania - musimy zagrać jeszcze lepiej, żeby awansować - podsumował Socha.