Przed meczem wydawało się, że Górnik wszedł we właściwy rytm po okresie wahań formy. Nic bardziej mylnego! Podopieczni Krzysztofa Chrobaka znów zaprezentowali się słabo, co przypłacili stratą punktów. - Tak to jest, kiedy już przed meczem przypisuje się sobie trzy punkty - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zauważa kapitan łęcznian, Veljko Nikitović.
Goście objęli prowadzenie w 27. minucie, a 11 minut później wyrównał Radosław Bartoszewicz. 25-letni pomocnik w każdym meczu próbuje strzelać z dystansu, a w sobotę popisał się przepięknym uderzeniem w długi róg. Był to jego pierwszy gol dla Górnika. - Bardziej cieszyłbym się, gdybyśmy wygrali. Oby niedługo udało się znowu trafić - przekonuje.
Kibice z Turku czekali na zwycięstwo swoich ulubieńców 10 kolejek. Piłkarze Tura podkreślają dużą rolę nowego trenera, Przemysława Cecherza. - Uważam, że to dobra zmiana, nie ubliżając wcześniejszemu trenerowi. Zespół zaczął starać się grać piłką. Udało nam się, więc pozostaje się cieszyć - podkreśla Paweł Olszewski.
Trener cały czas "żył meczem", energicznie reagował na wydarzenia boiskowe, czym sprawiał nie lada kłopot sędziemu technicznemu. Gdy Tur zdobył bramkę na 2:1, Cecherz z radości zrobił salto, które jednak nie do końca się udało. - Trener jest wysportowany, ale murawa była śliska - śmieje się bramkarz Sławomir Janicki.
Łęcznianie jednak nie mieli z czego się cieszyć, a kibice raz po raz dawali wyraz swojemu niezadowoleniu z postawy drużyny. Śpiewy: "Chrobak, Chrobak co to ma być?" należały do najłagodniejszych. Trudno dziwić się rozżaleniu fanów, gdyż pod względem cen biletów Górnik znajduje się w czołówce I ligi, natomiast styl gry to co najwyżej przeciętność.