Płocka twierdza ma się dobrze - relacja z meczu Wisła Płock - Arka Gdynia

Wisła pokonała Arkę Gdynia, choć przez 70 minut grała w osłabieniu. Potrafiła w tym czasie zdobyć dwie bramki i przetrwać z małym uszczerbkiem nawałnicę gdynian.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Przed tym meczem wiele sobie obiecywano. Nie tylko dlatego, że Wisła Płock oraz Arka Gdynia plasowały się na górze tabeli i były niepokonane, ale też z powodu niezłego stylu gry, jaki prezentują. Aktorzy widowiska nie rozczarowali. Stało ono na niezłym poziomie i miało swoją dramaturgię.

Pierwszoplanową postacią początku został Filip Burkhardt, który w 18. minucie chciał popisać się już drugim w sezonie lobem z kilkudziesięciu metrów. Michał Szromnik nie dał się jednak zaskoczyć w stylu Pawła Sochy z Górnika Łęczna i zatrzymał piłkę na linii bramkowej.

Po dwóch minutach Burkhardta nie było już na boisku po dyskusyjnej decyzji arbitra. Tomasz Kwiatkowski pokazał byłemu graczowi Arki drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę za przewienienie na Radosławie Pruchniku. - Serce zabije mi w sobotę mocniej - zapowiadał przed meczem "Bury", nie spodziewając się zapewne, jak kiepski będzie to dla niego wieczór.

Beniaminek nie zamierzał się poddawać i mimo osłabienia wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Paweł Kaczmarek dostał piłkę po dośrodkowaniu z prawego skrzydła, wykorzystał niepewną interwencję Szromnika i odegrał do Marcina Krzywickiego, który dopełnił formalności w 24. minucie. Podwyższył Janusz Dziedzic płaskim uderzeniem z linii pola karnego po kontrataku z 41. minuty. Mało? Kolejną szansę zmarnował Krzysztof Janus, który przegrał pojedynek z bramkarzem gości.

Arka odpowiedziała fatalnym pudłem Marcusa Viniciusa z kilku metrów po dograniu Marcina Radzewicza. Gdynianie na dobre zdominowali wydarzenia po przerwie, gdy rzucili dodatkowe siły do odrabiania strat. Wisła broniła się całym zespołem, momentami rozpaczliwie, skutecznie aż do 68. minuty. Ich zasieki obronne przełamał Tomasz Jarzębowski, który wyprzedził bramkarza po centrze z rzutu rożnego i głową trafił do siatki.

Remis mógł, a wręcz powinien wyszarpać Michał Rzuchowski. Rezerwowy Arki potrafił odnaleźć się w okolicach pola karnego, dochodził do sytuacji strzeleckich, ale zawsze czegoś brakowało mu do szczęścia. A to minimalnie przestrzelił, a to z dziesięciu metrów strzelił zbyt lekko, aby zaskoczyć Daniela Szczepankiewicza. Ostatni gwizdek oznaczał, że Arka będzie musiała jeszcze poczekać na zwycięstwo nr 300 w I lidze, a twierdza Płock pozostanie niezdobyta ponad 280 dni.

Wisła Płock - Arka Gdynia 2:1 (2:0)
1:0 - Marcin Krzywicki 24'
2:0 - Janusz Dziedzic 41'
2:1 - Tomasz Jarzębowski 68'

Składy:

Wisła: Szczepankiewicz - Stefańczyk, Magdoń, Radić, Mysona, Janus, Góralski, Burkhardt, Dziedzic (56' Sielewski), Kaczmarek (72' Grudzień), Krzywicki (82' Grzelak).

Arka: Szromnik - Kubowicz (69' Szubert), Jarzębowski, Sobieraj, Tomasik, Marcus Vinicius, Pruchnik, Szwoch, Radzewicz (62' Glauber), Jamróz (46' Rzuchowski), Aleksander.

Żółte kartki: Góralski, Burkhardt, Magdoń, Radić (Wisła) oraz Aleksander (Arka).

Czerwona kartka: Burkhardt /20' za drugą żółtą/ (Wisła).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×