Reprezentacja Polski o awans na mundial musi jeszcze powalczyć w marcowych barażach. Jeżeli przejdzie przez nie pomyślnie, to jej rywalami w trakcie turnieju będą Tunezja, Holandia i Japonia.
Kamil Kosowski w felietonie dla Przeglądu Sportowego Onet ocenił, że Biało-Czerwoni mogą być zadowoleni z tego losowania. Wskazał dość nieoczywisty powód takiej opinii.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
"Grupa z Holandią, Japonią oraz Tunezją jest dla nas dobra, bo… nie będziemy w niej faworytami. W ostatnich kilkunastu latach zwykle się nie odnajdywaliśmy jako jedni z faworytów do wyjścia z grupy. Mam wrażenie, że dalej to funkcjonuje" - pisał 52-krotny reprezentant Polski.
W przeszłości rzeczywiście zdarzało się, że Polacy nie radzili sobie w teoretycznie słabszych grupach. Na rozgrywanym w naszym kraju i na Ukrainie Euro 2012 trafili na Grecję, Rosję i Czechy. Zanotowali jednak dwa remisy i porażkę, szybko żegnając się z turniejem.
Podobna sytuacja miała miejsce na mundialu w 2018 roku. W Polsce z dużymi nadziejami oczekiwano występów reprezentacji Adama Nawałki przeciwko Senegalowi, Kolumbii i Japonii. Tymczasem porażki w dwóch pierwszych meczach sprawiły, że Biało-Czerwoni szybko stracili szansę na wyjście z grupy.
"Jeżeli awansujemy, zmierzymy się w grupie z rywalami, przeciwko którym będziemy musieli się naprawdę porządnie napracować. Do których trzeba będzie się zdecydowanie przygotować. My jednak lubimy mobilizować się na takie mecze, na teoretycznie mocniejszych przeciwników. Oczywiście mam na myśli Holendrów i Japończyków. Jeśli chodzi o Tunezję, musimy być czujni, bo zawsze mogą sprawić psikusa: dwóm pozostałym reprezentacjom również" - przekonywał Kosowski.
Zanim jednak zaczniemy myśleć o mundialu, należy skupić się na barażach. W ich półfinale reprezentacja Polski zagra na PGE Narodowym z Albanią. Spotkanie odbędzie się 26 marca. Jeżeli kadra Jana Urbana wygra ten mecz, pięć dni później stoczy na wyjeździe bezpośredni bój o awans z lepszym z pary Ukraina - Szwecja.