Andrij Szewczenko - ukraiński fenomen cz. II

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Po udanym dla biało-niebieskich, lecz nieciekawym w wykonaniu "Szewy" sezonie 1996/97, Dynamo z Łobanowskim na czele miało nie tylko po raz kolejny być najlepsze na Ukrainie, ale i zwojować coś więcej w europejskich pucharach. Nikt nie oczekiwał triumfu w Lidze Mistrzów - już przejście fazy grupowej było tym, co zadowoliłoby kijowskich kibiców. - Walery Łobanowski to największy trener w historii Dynama oraz ojciec ukraińskiego futbolu - chwali legendarnego coacha "Szewa". - Był bardzo inteligentnym i zdyscyplinowanym człowiekiem, dlatego nazywaliśmy go "Pułkownikiem". Potrafił nie tylko układać dobrą taktykę, ale cały czas wybiegał w przyszłość i stosował różne nowinki. To również pierwszy ukraiński szkoleniowiec, który wykorzystywał w swojej pracy wiedzę naukową.

5 listopada 1997 roku Andrij Szewczenko stał się sławny nie tylko na Ukrainie. Młodzieniec z Dwirkiwszczyny w meczu Ligi Mistrzów przeciwko słynnej FC Barcelonie na Camp Nou ustrzelił klasycznego hat-tricka, a Dynamo zdeklasowało Dumę Katalonii 4:0, serwując jej jedną z najbardziej upokarzających porażek w dziejach. - To był wieczór, podczas którego zostałem odkryty. Nastąpił koniec anonimowości - wspomina "Szewa". Warto dodać, że ekipa z Kijowa wcześniej odprawiła Blaugranę ze swojego stadionu z bagażem trzech bramek, co dało rezultat dwumeczu 7:0 dla podopiecznych Łobanowskiego. Równie efektowne zwycięstwo nad jednym z najbardziej utytułowanych klubów na świecie zdołał odnieść dopiero w 2013 roku Bayern Monachium. Wysoki triumf Bawarczyków był jednak co najwyżej małą niespodzianką, natomiast postawę Dynama określano mianem sensacji.

Biało-niebiescy zmagania w Champions League zakończyli na pierwszym miejscu w grupie, wyprzedzając poza Barcą również PSV Eindhoven i Newcastle United. W ćwierćfinale nie dali rady Juventusowi Turyn, ulegając "Starej Damie" na Stadio delle Alpi aż 1:4. Kibice Dynama jednak mimo wszystko byli dumni ze swojej drużyny, która przy okazji wywalczyła kolejny tytuł w Premier Lidze oraz Puchar Ukrainy.
Sukcesy klubowe musiały wynagrodzić Andrijowi niepowodzenia z reprezentacją, która nie zdołała się zakwalifikować ani na Euro '96 w Anglii, ani na mundial '98 we Francji. Co ciekawe, "Szewa" w tamtych czasach nie był jedyną wschodzącą gwiazdą "Zbirnij" oraz Dynama Kijów, gdyż jednocześnie współpracował i rywalizował z o dwa lata starszym Serhijem Rebrowem, który to właśnie zgarnął Szewczence sprzed nosa koronę króla strzelców Premier Ligi za sezon 1997/98. Andrij na osłodę został uhonorowany nagrodą dla najlepszego piłkarza Ukrainy 1997.

W kuluarach swego czasu wiele mówiło się o tym, że Andrij i Serhij nie przepadali za sobą. "Szewa" dementuje jednak te doniesienia: - Nie wiem dlaczego, ale ludzie od zawsze próbowali nas ze sobą skłócić. Opublikowano wiele dziwnych artykułów, które opisywały wyimaginowane konflikty pomiędzy nami. Pozwólcie więc, że teraz odpowiem na te wszystkie wymyślone zarzuty: szanujemy się wzajemnie, a nasze relacje są wzorowe.

Sezon później role dwóch wybornych napastników Dynama Kijów się odwróciły - to "Szewa" aplikując rywalom osiemnaście goli został królem strzelców Premier Ligi, a Rebrowa wybrano najlepszym piłkarzem Ukrainy 1998. Biało-niebiescy na krajowym podwórku znów sięgnęli po dublet, a w Champions League dotarli aż do półfinału, gdzie nie sprostali Bayernowi Monachium. Andrij Szewczenko po drodze zanotował dziesięć trafień, co pozwoliło mu sięgnąć po koronę króla strzelców tych elitarnych zmagań. Znakomita forma Dynama i "Szewy" w rozgrywkach międzynarodowych budziła podziw głównie przez to, że klub z Kijowa nie miał godnych rywali na Ukrainie, a w takich warunkach ciężko później o motywację nawet w meczach z europejskimi potentatami. - Wyznaczaliśmy sobie również inne cele poza mistrzostwem i pucharem kraju. Rzeczywiście, wielu rodzimych rywali pokonywaliśmy bez większego wysiłku, ale to świadczy tylko o jakości naszej gry - mówi Andrij. - Rywalizacja w Premier Lidze oraz Pucharze Ukrainy pozwalała nam zachowywać rytm meczowy, a także testować wiele nowych rozwiązań taktycznych.
Piłkarze obdarzeni wielkim talentem nie występują przez całą karierę w klubach klasy Dynama Kijów. Choć "Szewa" w grę w biało-niebieskich barwach wkładał całe serce, to po zakończeniu sezonu 1998/99 jego dni w stolicy Ukrainy były policzone. Po napastnika zgłosił się bowiem słynny AC Milan.

Koniec części drugiej. Kolejna już w najbliższy poniedziałek.

Bibliografia: Deń, The Guardian, ukrainianfootball1894.com.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×