Rzecznik prasowy Sandecji na jeden mecz został... kierownikiem drużyny

Do niecodziennej sytuacji doszło na ławce rezerwowych Sandecji Nowy Sącz podczas meczu z Miedzią Legnica. W spotkaniu tym funkcję kierownika drużyny awaryjnie pełnił rzecznik prasowy nowosądeczan.

Piątek był bardzo gorącym dniem dla działaczy, zawodników oraz pracowników Sandecji. Na kilka godzin przed rozpoczęciem meczu trzeciej kolejki z Miedzią Legnica nowosądeczanie ogłosili zakończenie współpracy z trenerem Mirosławem Hajdo. Podano również do publicznej wiadomości informację, że w tym spotkaniu na ławce zastąpi go szkoleniowiec bramkarzy Stanisław Bodziony wspomagany przez pełniącego zazwyczaj podwójną funkcję asystenta i kierownika drużyny Dariusza Peciaka. Roszady te spowodowały, że do dwóch osób stanowiących tymczasowy sztab szkoleniowy musiał dołączyć ktoś mogący przejąć na siebie część obowiązków, więc wybór ten padł na rzecznika prasowego Michała Śmierciaka.

Michał Śmierciak, rzecznik prasowy Sandecji Nowy Sącz (z lewej)
Michał Śmierciak, rzecznik prasowy Sandecji Nowy Sącz (z lewej)

- Dwie godziny przed meczem zostałem przez trenerów poproszony o pomoc i bez dłuższego namysłu się zgodziłem. Stanisław Bodziony przed spotkaniem zajmował się rozgrzewką dla bramkarzy, natomiast Dariusz Peciak w tym samym czasie przygotowywał resztę zawodników. W związku z tym ktoś musiał zastąpić kierownika na odprawie u sędziów i delegata, a także przy innych obowiązkach meczowych - opowiedział tymczasowy członek sztabu Sandecji Nowy Sącz, po czym wyjaśnił, jak połączył dwie funkcje prz okazji jednego meczu. - Z moimi standardowymi obowiązkami uporałem się dosyć szybko. Przygotowałem materiały dla dziennikarzy, dopilnowałem spraw akredytacji, a później pozostawiłem na posterunku nasze biuro prasowe - dodał.

Dla nowicjusza na ławce rezerwowych nie zabrakło zwyczajnych obowiązków, natomiast pojawiły się również takie, które nie należą do codzieności podczas meczów piłkarskich. Pomocnik gospodarzy Piotr Kosiorowski doznał kontuzji zmuszającej go do opuszczenia boiska, po czym zorganizowania pomocy lekarskiej. - Zadzwoniłem po karetkę, gdyż ekipa zabezpieczająca imprezę masową nie może opuścić terenu stadionu. Piotrkowi usztywniono rękę, założono opatrunek, a po kilku minutach czekania oddaliśmy go pod opiekę pogotowia - wytłumaczył dla portalu SportoweFakty.pl Michał Śmierciak.

- Kilkadziesiąt minut po zakończeniu spotkania wraz z masażytsą Marcinem Janikowskim udaliśmy się na izbę przyjęć, aby dowiedzieć sie o stan zdrowia Piotrka. Spędziliśmy tam jeszcze około godziny czekając na dokumentację badań, po czym przywieźliśmy zawodnika do klubu - opowiedział rzecznik Sandecji.

Po ostatnim gwizdku Michał Śmierciak jako kierownik dopełnił formalności związanych z zakończeniem spotkania, a następnia wraz z treneremi udał się do sali konferencyjnej i poprowadził pomeczowe spotkanie z przedstawicielami mediów. Później odbyło się jeszcze przedstawienie nowego szkoleniowca Sandecji, którym został Ryszard Kuźma i rozmowy ze zgromadzonymi dziennikarzami.

- Trochę pracy miałem podczas meczu, a jeszcze więcej po jego zakończeniu. Nie ukrywam jednak, że chwilowe wcielenie sie w rolę kierownika drużyny jest ciekawym doświadczeniem, chociaż nie był to mój debiut. Miałem przyjemność sprawować tę funkcję w poprzedniej rundzie, podczas wyjazdowego meczu z Dolcanem Ząbki - zakończył Śmierciak.

Komentarze (1)
garbik_fajeczka_i_poleciało
12.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Michał Śmierciak to jest w Sandecji człowiek orkiestra i nie tylko ta sytuacja o tym świadczy:)