Obrońca Górali wściekły na arbitra: Najwidoczniej nie znam się na przepisach...

- Wychodzimy z rzutu rożnego pod naszą bramką, jedziemy sam na sam, a sędzia przerywa akcję i wraca w nasze pole karne. Najwidoczniej nie znam się na przepisach - piekli się Bartłomiej Konieczny.

Po stojącym na bardzo dobrym poziomie spotkaniu GKS Katowice wyeliminował z rozgrywek o Puchar Polski wyżej notowane Podbeskidzie Bielsko-Biała. Do rozstrzygnięcia losów rywalizacji konieczna była dogrywka, gdzie decydującą bramkę zdobyli katowiczanie. Po czasie regulaminowym był remis 1:1 (0:0).

Winą za brak awansu do 1/8 finału rozgrywek o krajowy puchar piłkarze Górali obarczali w głównej mierze arbitra Mariusza Złotka, który w drugiej połowie nie porozumiał się ze swoim asystentem i puścił groźną bielską kontrę, która mogła zakończyć się bramką, by po chwili wrócić za akcją w pole karne Podbeskidzia, pokazać Frankowi Adu Kwame czerwoną kartkę i podyktować dla GieKSy rzut karny.

[i]

- Jak my wychodzimy z rzutu rożnego pod naszą bramką, jedziemy sam na sam, a sędzia cofa akcję i pokazuje rzut karny, to ja się chyba nie znam na tyle na przepisach, żeby to komentować[/i] - irytuje się Bartłomiej Konieczny, obrońca bielskiej drużyny. - Sędzia boczny do tego stopnia się rozochocił, że pokazywał co chciał - dodaje.

O dziwo, grając w osłabieniu jednego zawodnika Podbeskidzie wyglądało na boisku lepiej niż grając w pełnym składzie. - Chyba dopiero grając w dziesięciu zaczęliśmy grać w piłkę i zaczęło to wyglądać jak należy. Pojawiła się u nas podwójna motywacja, żeby wbrew przeciwnościom ten awans wywalczyć. Nie udało się, ale nikt nam nie powie, że oddaliśmy go bez walki. Trzeba teraz ten mecz przeanalizować i jak najszybciej o nim zapomnieć - wskazuje 32-latek.

Na boisku nie była widoczna różnica klasy rozgrywkowej, jaka dzieli oba zespoły. - Moim zdaniem, grając w dziesięciu, jechaliśmy z GKS-em jak chcieliśmy. Z gry po tym meczu można było być zadowolonym. Wynik nas na pewno nie ma prawa cieszyć - puentuje gracz drużyny z Rychlińskiego.

Komentarze (1)
avatar
Martin
17.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Taka prawda Panie Konieczny. Piłkarze nie znają się na przepisach od "A" klasy zaczynając, kończąc jak widać na "ekstraklasie". Sędzia miał grzecznie puścić wam akcję, poczekać aż strzelicie br Czytaj całość