Mecze zabrzańskiej A klasy cieszą się dużym zainteresowaniem najzagorzalszych fanów lokalnych drużyn. Występująca na tym szczeblu rozgrywek drużyna MKS-u Zabrze-Kończyce może poszczycić się grupą oddanych fanów, którzy wspierają swoich pupili duszą i...ciałem.
Podczas sobotniej derbowej potyczki w ramach 3. kolejki A klasy na boisku w Kończycach zagościł Ruch Kozłów. Co godne uwagi, ekipa z Zabrza wyszła z derbowej batalii zwycięsko, triumfując aż 5:2.
Niewiele jednak brakowało, a mecz mógł zakończyć się walkowerem dla drużyny z Kozłowa. Dlaczego? Wszystko za sprawą... parówki rzuconej z trybun, którą w pierwszej połowie trafiony został arbiter główny zawodów. Lokalnych fanów rozsierdziły bowiem błędne w ich opinii decyzje sędziego.
Wszystko to działo się przy stanie 2:1 dla gospodarzy, kiedy Ruch rzucił się do odrabiania strat. Będący w szoku sędzia przerwał zawody i zaapelował do drużyny z Zabrza, by ta wpłynęła na swoich fanów. Ostatecznie rozmowa zawodników z kibicami pomogła i mecz został wznowiony.
Nikt nie usunął jednak zalegającej na murawie kiełbaski. Według postronnych obserwatorów miał ją po meczu zgarnąć sędzia. Za rozstrzyganie na tym szczeblu rozgrywek sędziowie otrzymują z natury kilkadziesiąt złotych.
- Są to pasjonaci, których podziwiam. Nie jest łatwo zebrać się w sobotni poranek i jechać sędziować tak niską klas rozgrywkową. Kibice są blisko, nie ma żadnego zabezpieczenia. W dodatku zawodnicy i trenerzy też są trudni do okiełznania. Wielu sędziów kończyło swoje dobrze zapowiadające się kariery właśnie na tym szczeblu, bo nie wytrzymywało presji - mówi Marcin Borski, polski arbiter międzynarodowy.
Mamy nadzieję, że sędzia meczowe emocje rozładował w sobotni wieczór wspólnym grillem z rodziną. Czy jednak na ruszcie pojawiła się "ta" kiełbaska? Tego niestety nie wiemy...
Więcej mrożących krew w żyłach newsów znajdziesz na naszym profilu na FB