- Wszystkie cztery gole stracone z Sandecją były głupie, minimum jednego dorzuciła nam Arka, kolejna głupi gol padł w niedzielę - wyliczał Piotr Kieruzel po zremisowanym 1:1 meczu z Energetykiem ROW Rybnik.
[i]
- Patrząc na przebieg meczu, to remis nie krzywdzi żadnej ze stron, aczkolwiek plujemy sobie w brodę i jesteśmy źli na siebie, że nie wygraliśmy i pozwoliliśmy na taki obrót wydarzeń. Co innego sobie zakładaliśmy: po pierwszej połowie prowadziliśmy, mieliśmy wrócić z szatni, poprawić na 2:0 i spokojnie wygrać, natomiast zagraliśmy kompletnie co innego niż zakładaliśmy. Doszło nawet do tego, że ROW miał piłkę meczową w doliczonym czasie, notabene po moim błędzie[/i] - przypomniał obrońca Floty Świnoujście o sytuacji z 91. minuty, gdy wyłożył Danielowi Ferudze piłkę na strzał z dziesiątego metra.
- Nie ma mowy o nieporozumieniu z bramkarzem, to był tylko i wyłącznie mój błąd. Chciałem wycofać do niego piłkę, ale nie wiem czy trochę przeszkodził wiatr czy zabrakło mi koncentracji, ale gdyby wpadł gol, to byłaby to moja wina - kajał się Kieruzel, autor jedynego gola dla świnoujścian w tym meczu.
- Zostajemy po treningach z Mateuszem Szałkiem i ćwiczymy rzuty wolne. Cieszę się, że była okazja to przetestować w boju. Poza tym pamiętałem, że ten sam bramkarz miał kłopoty z moim strzałem, w pucharze z Cracovią. Wtedy uderzyłem mocno, tym razem lżej i cieszę się, że wpadło - opisał "Kiero".
Flota zwolniła po udanym starcie sezonu. Podopieczni Bogusława Baniaka nie wygrali ostatnich czterech spotkań, mają dwa poważne problemy: z defensywą i drugimi połowami - są jednocześnie najlepszym pierwszoligowcem w pierwszych połowach (zobacz tabelę) i przedostatnim po przerwach (zobacz tabelę).
[i]
- Mam zakorzenione w pamięci, że w Świnoujściu od zawsze traciliśmy mało bramek i mieliśmy jedną z najlepszych defensyw w lidze niezależnie od składu personalnego, tymczasem gdzieś nam się to zatraciło. Nie wiem, czy to koszt większego zaangażowania w ofensywę i w ten sposób zapominamy o obronie... nie może tak być, jest nad czym pracować. Chcieliśmy zmazać plamę po nieudanym tournee po Polsce, ale trzeba to przełożyć na następny mecz z Dolcanem Ząbki.[/i]
- Na pewno nie będę doszukiwać się przyczyn zapaści w małej rywalizacji. To, że jest nas - nominalnych obrońców niewielu powinno działać na naszą korzyść. Mamy komfort psychiczny, jeżeli wiemy, że w następnym meczu zagramy w tym samym bloku obronnym. Błędów i nieporozumień jest dużo, ale biorą się z jakiegoś innego powodu - tłumaczył niezadowolony obrońca.