- Ewentualny awans może przynieść nam sporo korzyści, choćby materialnych dla klubu. Myślę, że tym samym Lech będzie mógł wypłynąć na szerokie wody. Na pewno nie możemy myśleć o spotkaniu z Legią, jak czeka nas najpierw Austria. Wszystkie siły będziemy musieli więc najpierw poświęcić czwartkowej potyczce - zauważa pomocnik poznaniaków.
Murawski, ale i również kilku jego kolegów, zwracał po ostatnim spotkaniu ligowym z Łódzkim Klubem Sportowym na konieczną regenerację sił. Choć Franciszek Smuda doskonale wie, że jego podopieczni narzekają na zmęczenie, wcale nie zamierza ich oszczędzać. W niedzielę dokonał trzech zmian, z czego jedna miała miejsce w 76. minucie gry, pozostałe - w samej końcówce spotkania. - Szkoleniowiec dokonał roszad w składzie tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Ale to dlatego, że kilku zawodników narzeka na urazy i trener miał ograniczone pole manewru. Przeważnie jednak gramy takimi samymi zawodnikami, jest mało zmian. Ludzi w drużynie nie mamy wielu - przyznaje reprezentant Polski.
Ale konieczność zregenerowania sił to nie jedyny problem poznaniaków. - Musimy sporo poprawić w swojej grze - nie ukrywa. - Z Austrią łatwo nie będzie, bo to doświadczony zespół, który pokazał, że w piłkę grać potrafi. Mamy nadzieję, że wspólnie z kibicami sobie z nimi poradzimy - dodaje.
Pomocnik Lecha otwarcie mówi, że w czwartek kibicował będzie także Wiśle, która zagra z angielskim Tottenhamem. - To przecież polski klub - tłumaczy. - Zbieramy cenne punkty, aby więcej naszych drużyn mogło występować w europejskich pucharach. Krakowianie są w podobnej sytuacji, co my, bo też przegrali 1:2. Szansę mamy takie same, ale rywal Wisły jest chyba z nieco innej półki.