Z Chorzowa kompletu punktów w bieżącym sezonie nie potrafili wywieźć kolejno Lech, Lechia i Legia. Udało się to dość niespodziewanie Zagłębiu Lubin, które do tej pory w lidze zawodziło. Ruch w piątek przegrał mecz, ale gdyby zagrał skuteczniej, to spokojnie mógłby sięgnąć po komplet punktów, bo piłkarsko prezentował się lepiej od Miedziowych. - Było w tym meczu trochę paradoksów. Prowadziliśmy grę w pierwszej połowie, a straciliśmy niespodziewanego i dość dziwnego gola. Po przerwie chcieliśmy szybko doprowadzić do wyrównania, a potem zdobyć zwycięską bramkę, ale gol Arka Piecha kompletnie podciął nam skrzydła - stwierdził bramkarz chorzowian Krzysztof Kamiński.
Wspomniany Arkadiusz Piech okazał się katem zespołu, w którego barwach jeszcze nie tak dawno święcił triumfy. - To często się zdarza, że piłkarz grając przeciwko dawnemu klubowi strzela mu gola - powiedział stoper Ruchu Marek Szyndrowski. - My musimy patrzeć przede wszystkim na siebie. W pierwszej połowie nasza gra wyglądała dobrze, jednak po przerwie było już z tym dużo gorzej. Po stracie drugiego nie potrafiliśmy się już podnieść - dodał.
Piłkarze ekstraklasy kolejny weekend będą mieli wolny z powodu meczów reprezentacji Polski. W Chorzowie po porażce z Zagłębiem ponownie zaświeciła się lampka alarmowa. Wygrana nad Legią i remis w Zabrzu z Górnikiem pokazały, że w zespole Niebieskich drzemie potencjał. Zwieńczeniem dobrej gry w lidze w sierpniu miało być zwycięstwo nad Zagłębiem. - Na ostatnią przerwę na kadrę udawaliśmy się w bardzo dobrych nastrojach. Teraz będziemy w zdecydowanie gorszych - martwił się Szyndrowski. - W spotkaniu z Zagłębiem posiadaliśmy optyczną przewagę, ale nie przekładało się to na zbyt dużą ilość sytuacji podbramkowych. Jest nad czym pracować podczas najbliższej przerwy - podsumował Łukasz Janoszka.
Chorzowskie paradoksy
Mimo że Ruch w meczu z Zagłębiem piłkarsko prezentował się korzystniej od rywala, to jednak w pojedynku z Miedziowymi musiał po raz pierwszy w sezonie pogodzić się z porażką u siebie.