Łukasz Garguła: Budujemy atmosferę

Pomocnik Wisły Kraków, Łukasz Garguła nie narzekał po remisie z Pogonią Szczecin. Wręcz przeciwnie - znalazł więcej pozytywów niż wskazywała gra krakowian.

Franciszek Smuda i jego podopieczni przyznali zgodnie, że w Szczecinie wyszła im co najwyżej druga połowa. Wisła Kraków wciąż nie zachwycała, ale zaczęła wreszcie pojawiać się pod polem karnym szczecinian i dała im mniej swobody.

[i]

- A z Lechem było zupełnie odwrotnie, bo zagraliśmy lepszą pierwszą część. Nie wiem skąd się biorą takie wahania. Po części spowodowała to Pogoń, która wysoko zawiesiła poprzeczkę, grała agresywnie i przygotowała się do meczu. Rywal obserwował nas, wiedział co zagraliśmy z Lechem i znał trenera Smudę. Dobrze, że przetrwaliśmy ich natarcie, bo gdybyśmy stracili gola przed przerwą, to zrobiłoby się gorąco. W drugiej połowie było już inaczej: pokazaliśmy kilka ładnych akcji i szkoda, że zabrakło "kropki nad i", bo były szanse, aby ją postawić[/i] - podsumował wydarzenia Łukasz Garguła.

W Szczecinie Wisła Kraków nie miała okazji fetować gola
W Szczecinie Wisła Kraków nie miała okazji fetować gola

Pomocnik uznał bezbramkowy remis z Pogonią Szczecin za sprawiedliwy rezultat. - Jedzie się na wyjazd po zwycięstwo i nie jestem jakoś szczególnie zadowolony z jednego punktu, ale i on może okazać się cenny, a poza tym jest po tym meczu kilka plusów - ocenił Garguła. - Potrafiliśmy poprawić się mimo nieudanej pierwszej połowy, zagraliśmy na zero z tyłu i nie przegraliśmy szóstego meczu z rzędu. Póki tak to wygląda, to jest to duży pozytyw - wyliczał.

I faktycznie - czwarte miejsce krakowian po sześciu kolejkach jest lepsze niż można się było spodziewać po sparingach. Poza Wisłą tylko Lechia Gdańsk i Górnik Zabrze nie mają na koncie porażki.

- I dzięki takiej serii budujemy atmosferę, w pewien sposób scala się drużyna i mamy więcej pewności siebie. U siebie trzeba wygrywać bezwzględnie, na wyjazdach o ile się da, ale grunt to nie przegrywać. Po przerwie na reprezentację czeka nas jeszcze wiele kolejek. Nadal jest nad czym pracować i teraz mamy czas na poprawki. Na Piasta Gliwice wyjdziemy zwarci i gotowi.

Źródło artykułu: