Waldemar Fornalik zdecydował się na ofensywne ustawienie z tylko jednym defensywnym pomocnikiem. Tym był Grzegorz Krychowiak. Szansę od pierwszej minuty otrzymali m.in. Mateusz Klich, Piotr Zieliński czy będący w znakomitej formie Waldemar Sobota.
Od pierwszego gwizdka sędziego ruszyliśmy z impetem na naszych rywali. Bardzo aktywny był Jakub Błaszczykowski, po piłkę często cofał się Robert Lewandowski, ale lukę po nim wypełniali inni gracze. Tak było w siódmej minucie, gdy po podaniu Klicha sam na sam z bramkarzem znalazł się Zieliński. Jego płaski strzał zdołał zatrzymać golkiper, a dobitka "Kuby" była już mocno niecelna.
Goście nie potrafili wyjść z własnej połowy, lecz gdy już to zrobili to... zdobyli gola. Kamil Glik dał się minąć rywalowi i w efekcie prostopadłe podanie do Dejana Demjanovica sprawiło, że ten znalazł się sam na sam z Arturem Borucem. Płaski strzał obok Polaka sprawił, że padł pierwszy gol.
Odpowiedź biało-czerwonych nadeszła cztery minuty później. Robert Lewandowski wyłuskał piłkę, następnie samotnie ruszył w stronę bramki rywali. Miał obok siebie dwóch obrońców, a mimo to trafił do siatki.
Czarnogórcy znów zostali zepchnięci do defensywy. Graliśmy szybko z dużą wymiennością pozycji. Lewandowski nadal często cofał się po futbolówkę i próbował kombinacyjnymi akcjami stworzyć zagrożenie. Udało się to kilka razy. Niezłych sytuacji nie potrafili jednak wykorzystać Sobota czy właśnie Lewandowski. Do przerwy remisowaliśmy 1:1, jednak to my byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem.
Po zmianie stron nieco spuściliśmy z tonu. Nie zaczęliśmy tak dobrze jak pierwszą odsłonę, kiedy dominowaliśmy zdecydowanie. W 52. minucie Lewandowski ładnie podał do Soboty, który został sfaulowany przez rywala w polu karnym Czarnogóry. Sędzia odgwizdał jednak spalonego, którego nie było. Zamiast rzutu karnego futbolówkę mieli goście.
Chwilę później Błaszczykowski założył "siatkę" rywalowi, ale strzał był już mocno
niecelny. W odpowiedzi kolejny błąd popełnił Glik, przeciwnik jednak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i nasz stoper zdążył zablokować go. Kilka minut później ponownie źle interweniowaliśmy w polu karnym. Tym razem Damjanović uderzył wysoko nad poprzeczką.
Fornalik szukał szczęścia w rezerwowych. Najpierw na murawie zameldował się Paweł Wszołek, a następnie Adrian Mierzejewski. W pierwszej połowie za kontuzjowanego Jakuba Wawrzyniaka pojawił się Sebastian Boenisch.
Jednak im było bliżej końca spotkania tym gorzej radziliśmy sobie. W 94. minucie wydawało się, że zdobyliśmy zwycięskiego gola. Cały stadion oszalał, ale sędzia dostrzegł spalonego, który faktycznie był.
Ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1. Co to oznacza? Szanse na awans na mundial są już tylko matematyczne.
Polska - Czarnogóra 1:1 (1:1)
0:1 - Dejan Damjanović 12'
1:1 - Robert Lewandowski 16'
Składy:
Polska: Artur Boruc - Artur Jędrzejczyk, Kamil Glik, Łukasz Szukała, Jakub Wawrzyniak (27' Sebastian Boenisch), Grzegorz Krychowiak, Jakub Błaszczykowski, Mateusz Klich, Piotr Zieliński (75' Adrian Mierzejewski), Waldemar Sobota (62' Paweł Wszołek), Robert Lewandowski.
Czarnogóra: Mladen Bożović - Stefan Savić, Marko Basa, Miodrag Dzudović, Vladimir Bożović, Elsad Zverotić, Nikola Drincić, Milos Krkotić (46' Simon Vukcević), Branko Bosković, Mirko Vucinić (37' Filip Kasalica), Dejan Damjanović (86' Fatos Beqiraj).
Żółte kartki: Łukasz Szukała, Adrian Mierzejewski (Polska) oraz Vladimir Bożović, Mirko Vucinić, Filip Kasalica, Miodrag Dzudović (Czarnogóra).
Sędzia: Bjoern Kuipers (Holandia).
Widzów: 45 652.
a to na początek nie za wielka kasa a potem juz płacą