Skład Lecha Poznań na mecz we Wrocławiu mocno przetrzebiony

Czas mija, a problemy kadrowe Lecha nie ustają. We Wrocławiu trener Mariusz Rumak znów nie będzie mógł skorzystać ze sporej grupy piłkarzy. Jest też kilka znaków zapytania.

- W sobotę na pewno nie wystąpią: Marcin Kamiński, Kebba Ceesay, Rafał Murawski i Dawid Kownacki. Nie wiadomo czy będę mógł desygnować do gry Mateusza Możdżenia. W jego sprawie wciąż nie ma ostatecznej decyzji. Gotowi do gry są natomiast Hubert Wołąkiewicz, Tomasz Kędziora i Łukasz Teodorczyk - poinformował opiekun Kolejorza.

Długo ważyła się kwestia ewentualnego występu Szymona Pawłowskiego. Ostatecznie 26-latek będzie mógł wybiec na boisko, choć Mariusz Rumak zaznaczył, że w jego przypadku trzeba dmuchać na zimne. - Patrzę na Pawłowskiego w kontekście całej rundy, a pamiętajmy, że on nie przepracował okresu przygotowawczego. Dlatego teraz trzeba go prowadzić bardzo umiejętnie, by utrzymał optymalną dyspozycję. W ostatnich meczach dał nam dużo, ale sądzę, że może grać jeszcze lepiej. Takie ostrożniejsze podejście stosuję zresztą do wszystkich piłkarzy, którzy latem nie mogli pracować na pełnych obrotach i muszą dochodzić do formy metodą startową.

Luis Henriquez ma za sobą długą podróż związaną z obowiązkami reprezentacyjnymi w Panamie. Czy będzie w pełni sił na pojedynek ze Śląskiem? - Wrócił do Poznania w czwartek późnym wieczorem, przespał całą noc, lecz pamiętajmy, że zmienił strefę czasową. Podróżował blisko 24 godziny, dlatego piątkowy trening dopasowaliśmy do jego sytuacji. Czy zagra w sobotę? Decyzja zapadnie w dniu meczu, bo muszę z nim porozmawiać i zobaczyć jak się będzie czuł - wyjaśnił Rumak.

Coraz bliżsi powrotu na boisko są Barry Douglas i Dimitrije Injac. - Barry trenuje z nami od dwóch tygodni, wziął też udział w ostatnich spotkaniach kontrolnych. Na pewno jest bardziej przygotowany niż "Dima", który cały czas narzeka na ból w stawie kolanowym, mimo iż wszystkie badania wykazują zaleczenie urazu - poinformował szkoleniowiec.

Po zwycięskim 3:2, aczkolwiek bardzo trudnym spotkaniu z Zawiszą Bydgoszcz lechici podkreślali, że przerwa na reprezentację bardzo im się przyda, bo będą mieli czas na uporanie się z wszelkimi dolegliwościami. Rzeczywistość te plany zweryfikowała jednak dość brutalnie. - Sądziliśmy, że w trakcie dwóch tygodni wszystko sobie poukładamy. Tymczasem pojawiły się nowe urazy, które zaburzyły nasz plan. Mimo to grupa, która brała udział w zajęciach, wykorzystała wolny czas bardzo owocnie i jestem pewny, że poprawa jakości w zespole będzie zauważalna - zakończył Rumak.

Źródło artykułu: