Magiera dla SportoweFakty.pl: Stać nas na sprawienie niespodzianki

Lewy skrajny obrońca Mariusz Magiera do Górnika Zabrze trafił w styczniu tego roku z Wisły Kraków, jednak nie miał jeszcze okazji by zagrać przeciwko jedenastce z Reymonta w koszulce zabrzańskiego klubu. Przed taką szansą stanie być może w niedzielę, kiedy to przy Roosevelta zagości jedenastka Białej Gwiazdy.

Utalentowany obrońca Górnika, Mariusz Magiera do Zabrza trafił z Wisły Kraków w zimowym okienku transferowym. W najbliższą niedzielę być może stanie przed szansą pokazania trenerowi Maciejowi Skorży, że popełnił błąd rezygnując z jego usług, choć sam zawodnik zaprzecza, że chce coś komuś udowodnić: - W Wiśle nie dostałem żadnej poważnej szansy i nie miałem tam większych okazji na grę w lidze. Więcej czasu spędzałem w rezerwach i zespole Młodej Ekstraklasy niż na treningach z pierwszym zespołem. Na pewno jeśli zagram w niedzielę będę miał dodatkową mobilizację, ale nie chodzi tutaj o udowadnianie czegoś komuś, a po prostu o zwycięstwo Górnika. Tylko to się dla mnie liczy.

"Magic" stracił ostatnio miejsce w pierwszej jedenastce Górnika kosztem Litwina Tadasa Papeckysa. Uzdolniony obrońca nie załamuje się jednak obecną sytuacją i podchodzi do tego z pełnym profesjonalizmem: - Górnik to drużyna. W każdej dobrej drużynie jest rotacja w kadrze i duża rywalizacja o miejsce w pierwszej jedenastce. Teraz gra tam Tadas, ale nie znaczy to na pewno, że ja nie mogę go w następnym meczu zastąpić. Taka zdrowa rywalizacja na treningach wzmaga z drużynie ducha walki, który dodatkowo mobilizuje do jeszcze bardziej wytężonej pracy na treningach. Ja na pewno się nie poddaję. Będę na każdym treningu dawał z siebie wszystko żeby trener to zauważył i jeśli uzna to za stosowne wystawił mnie w pierwszym składzie.

24-letni obrońca 14-krotnych mistrzów Polski przyznał, że wierzy, że Górnik jest w stanie pokonać Wisłę w najbliższym meczu ligowym, a nawet, że zna receptę na triumf w tym spotkaniu: - Na pewno nie stoimy na straconej pozycji w tym meczu. Wisła to drużyna jak każda inna. Też ma swoje mocne i słabe strony i można ją pokonać. Jednak aby to uczynić trzeba zagrać z dużą konsekwencją taktyczną i wykorzystywać nadarzające się sytuacje podbramkowe, bo takich w meczach z Wisłą nie ma zbyt wiele. Jeśli zagramy rozsądnie i mądrze w defensywie i skutecznie w ofensywie naprawdę stać nas na sprawienie niespodzianki. Jeśli jednak popełnimy błędy musimy liczyć się z tym, że Wisła je bezlitośnie wykorzysta. Wierzę jednak, że niedzielny mecz będzie dla nas przełomowy.

Młody defensor zabrzan uśmiechnął się gdy usłyszał pytanie czy w podświadomości piłkarza zwycięskie serie mają znaczenie w motywacji przed meczem: - Każda seria ma to do siebie, że ma swój początek i koniec. Jeśli wychodzisz na boisko z myślą, że przegrałeś ileś tam meczów pod rząd z przeciwnikiem, który idzie ramię w ramię z tobą, to przegrywasz ten mecz w głowie. Podobnie jest kiedy myślisz o zwycięskiej serii, bo presja jest wówczas większa. Teraz serię zwycięska ma po swojej stronie Wisła i to ich problem. Oni muszą ją przedłużyć, a my możemy ją zakończyć. Czy to będzie wojna nerwów? Raczej nie, ale zawsze do takich spraw trzeba podchodzić z dystansem.

Komentarze (0)