Gliwiczanie mogli uniknąć porażki z Lechem Poznań. Jednak w kluczowych momentach nie potrafili oni przerwać akcji rywala. - W głupi sposób straciliśmy bramki. Pierwsza to błąd w kryciu, druga to też jakaś przebijanka i brak odpowiedniej asekuracji. Szkoda, ale jak chcemy wygrywać, to musimy być bardziej zdeterminowani, żeby te gole zdobywać - powiedział Pavol Cicman, pomocnik Piasta Gliwice.
Czego zatem brakowało Piastunkom, aby "ukąsić" Kolejorza? - Brakowało dogrania. Takiego, żeby piłka przeszła przez pierwszego zawodnika. Było kilka takich akcji, ale był problem z odpowiednim podaniem, bo futbolówka lądowała na rogach albo autach. Żeby było jakieś zagrożenie, to podanie musi przejść pierwszego broniącego. Bez tego nic się nie da zrobić - przyznał Słowak.
Zawodnik w końcówce meczu wykonywał stałe fragmenty gry. Sytuacja dla niego zupełnie nowa, bowiem wcześniej nie miał ku temu okazji. - Nie było już na boisku Tomka Podgórskiego i Mateja Izvolta, więc ja podchodziłem do piłek. Na treningach czasem próbuję wykonywać stałe fragmenty i z Lechem raz uderzyłem na bramkę, ale za wysoko - skomentował skrzydłowy.
T-Mobile Ekstraklasa obecnie mknie jak szalona. Mecze mają miejsce co kilka dni, a trzy kolejki rozgrywa się w ciągu jednego tygodnia. - Jesteśmy profesjonalistami i takie rzeczy w piłce nożnej się zdarzają. Mecze są co trzy dni, ale w innych ligach grają tak samo, więc to nic nadzwyczajnego. To jest normalna sprawa. Nie pozostaje nam nic innego, jak dobrze przygotować się do piątkowego spotkania i powalczyć o trzy punkty - podkreślił 28-letni piłkarz.
Poznaniacy wypchnęli niebiesko-czerwonych z grupy mistrzowskiej. Ci drudzy się jednak nie przejmują zaistniałą sytuacją. - Myślę, że trzeba zachować spokój. Jakby nie było mamy dopiero początek ligi i meczów w tym sezonie jest bardzo dużo. Jak się patrzy na tabelę, to nie ma wielkich różnić, wszystko jest wyrównane. Staramy się jednak nie patrzeć na innych, skupiamy się na sobie i to jest najważniejsze - spuentował wychowanek Tatrana Prešov.