Pierwsze zwycięstwo Legii w fazie grupowej LE? "Pod warunkiem, że zagra na miarę swoich możliwości"

Czy w czwartek Legia doczeka się pierwszego zwycięstwa w fazie grupowej Ligi Europejskiej? Zdaniem Dariusza Dziekanowskiego może być o to trudno, bo mistrz Polski gra poniżej swoich możliwości.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Rywalem drużyny Jana Urbana będzie Apollon Limassol. - To na pewno słabszy zespół niż Steaua Bukareszt, z którą legioniści przegrali batalię o Ligę Mistrzów. Zresztą futbol cypryjski - tak jak kraj - przeżywa kryzys i wielu zawodników stamtąd poodchodziło. Szanse na wygraną są całkiem spore - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Dariusz Dziekanowski.

Były piłkarz Wojskowych, a także wielokrotny reprezentant Polski zwraca jednak uwagę na zasadniczy problem. - Legia gra przeciętnie jak na potencjał, którym dysponuje. W skali szkolnej jej postawę oceniłbym na trzy z plusem. Powinno to wyglądać lepiej, bo są tam przecież zarówno gracze młodzi, jak i doświadczeni. Na arenie międzynarodowej każdy z nich musi wznieść się na wyżyny umiejętności, a na razie tego nie robią - dodał.

Czy postawa ekipy z Warszawy w wyjazdowym pojedynku z Lazio Rzym pozwala na optymizm przed kolejnym meczem? - Trudno pokusić się o miarodajną ocenę, bo Włosi nie wystawili wtedy najsilniejszego składu. Dobre momenty, które miała Legia, nie są powodem do zachwytów. Chodzi o to, by solidnie wypaść w przekroju całego spotkania, a pod tym względem mistrzowi Polski czegoś jednak brakuje. Gdy przeciwnik zaczyna grac szybciej, na pełnych obrotach, to Legia ma problemy - zaznaczył.

Mimo wszystko Dziekanowski liczy, że podopieczni Jana Urbana wreszcie rozegrają mecz, w którym w pełni zadowolą kibiców. - Dotąd na arenie europejskiej brakowało występu, w którym legioniści pokazaliby coś wielkiego i zapisali się w pamięci fanów na dłużej. Udało się to zrobić np. Śląskowi Wrocław w starciu z Clubem Brugge, tymczasem sympatycy Legii nadal czekają. Wszyscy wierzyliśmy, że drużyna ze stolicy wyeliminuje Steauę Bukareszt, tymczasem odpadła, a Rumuni w fazie grupowej Champions League spisują się fatalnie. Nie jest to dla nas powód do dumy i liczę, że nastąpi jakaś zmiana, po której ta ocena będzie lepsza.

Czwartkowa potyczka odbędzie się przy pustych trybunach, więc atut własnego boiska straci na znaczeniu. - Liczna publiczność wyzwala emocje i powoduje, że zawodnicy bardziej przeżywają mecz. Tego niestety zabraknie, oby tylko klub wyciągnął wnioski i w przyszłości tego rodzaju sytuacje się nie powtarzały - zakończył Dziekanowski.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×