"Zgierz, samo serce Polski, jest miastem Pawłowskiego. Obecnie maksymalnie jest tam 9 stopni Celsjusza, choć trudno spodziewać się, że którykolwiek termometr tyle będzie wskazywać. Zespół z tego regionu, Widzew Łódź, jest trzeci od końca. Tymczasem ponad 3200 km, gdzie jest 20 stopni cieplej, nowa gwiazda czeka na swój moment." - takimi słowami rozpoczął artykuł dziennikarz Adriano Espinal.
Po debiucie przeciwko FC Barcelonie Bartłomiej Pawłowski w czterech kolejnych meczach od początku do końca siedział na ławce rezerwowych. Okazję na ponowne pokazanie swoich umiejętności otrzymał przed tygodniem w wyjazdowym meczu z Realem Valladolid. Polak wszedł na boisko w 72. minucie, a chwilę później popisał się fantastycznym strzałem z powietrza. - Wykorzystał swoją szansę, dobrze dla niego - przyznał krótko po ostatnim gwizdku trener Malagi CF, Bernd Schuster.
Czy piłkarz wypożyczony z Widzewa Łódź pojawi się w pierwszej jedenastce podczas piątkowego starcia z Osasuną Pampeluna? Dziennik Marca od razu nawiązał do jednej z wcześniejszych wypowiedzi niemieckiego szkoleniowca: - Zmiany powinny coś wnosić, to jest klucz. Ostatnie wejście Pawłowskiego zapewniło Andaluzyjczykom cenny punkt na wyjeździe. Wystarczy na kolejną szansę dla Polaka? "Jego czas nadszedł" - spekuluje na koniec Espinal.