Dla beniaminka ze Śląska było to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w sezonie, a zarazem drugie z rzędu, gdyż tydzień temu pokonali w Rybniku zespół Górnika Łęczna. Gdyńskich kibiców musi z kolei smucić nie tyle przegrana do zera, co jej styl, a właściwie to jego brak. To podopieczni trenera Ryszarda Wieczorka w drugiej połowie zamknęli gospodarzy na własnej połowie i całkowicie zdominowali Arkę, zwłaszcza w środkowej strefie boiska.
Pierwsza odsłona stałą na dość słabym poziomie, co jeszcze nie dziwi ze strony gości, którzy wyczekiwali na to co zrobią piłkarze Pawła Sikory. Żółto-niebiescy w pierwszej odsłonie tylko dwukrotnie pokusili się o celne trafienie! Najpierw w środek bramki uderzył Marcus Vinicius. Za drugim razem, po ładnym dośrodkowaniu ambitnego i przejawiającego ochotę do gry Marcina Radzewicza - główkował Radosław Pruchnik. Oba te uderzenia były jednak zbyt słabe i w środek bramki, aby zaskoczyć pewnego Daniela Kajzera.
Po przerwie ponad 4 tysiące fanów gospodarzy spodziewało się raczej szturmu żółto-niebieskich. Tymczasem to trener Wieczorek zaskoczył kompletnie swojego vis-a-vis. Ambitni Ślązacy zagęścili środek pola, zagrali wysokim pressingiem i tym sposobem całkowicie zdominowali bezradnych Arkowców.
Doskonałym posunięciem taktycznym trenera gości było ustawienie na obu skrzydłach nominalnych środkowych pomocników: Daniela Ferugi i Marcina Nowackiego, którzy często schodzili do środka robiąc tam małą grę lub przewagę. Do tego należy dodać prawie bezbłędną grę bloku obronnego, choć akurat w tym meczu zabrakło w nim doświadczonego Sławomira Szarego.
Taka gra szybko przyniosła gościom profity. Najpierw w 57. minucie w polu karnym sam na sam z Michałem Szromnikiem znalazł się kapitan ROW-u - Kamil Kostecki, ale strzelił zbyt słabo. W 68. minucie pomocnik Energetyka już się nie pomylił. Ponownie niepilnowany w polu karnym, miał tyle miejsca i czasu, że zdążył sobie przyjąć futbolówkę, obrócić się z nią i na raty umieścić piłkę w siatce obok bezradnego bramkarza Arki. Trzy minuty później rybniczanie zadali decydujący cios, gdy Feruga kapitalnie uderzył z 25. metra z wolnego w samo okienko bramki!
Gospodarze próbowali się czasami odgryzać ale bardziej wynikało to z błędów ROW-u niż z przemyślanych i kombinacyjnych własnych ataków. Najlepszą sytuację na strzelenie gola miał zamykający akcję w polu karnym Radzewicz, który w ostatniej chwili został dobrze zablokowany przez Szymona Jarego.
Tak słabo grającej Arki w tym sezonie sympatycy żółto-niebieskich jeszcze nie widzieli. Natomiast ambitny beniaminek ze Śląska pokazał atrakcyjny ofensywny futbol na tak i udowodnił, że spokojnie stać go co najmniej na środek tabeli.
Wypowiedzi trenerów:
Ryszard Wieczorek (trener ROW-u):
Chciałem podziękować swoim zawodnikom, gdyż zostawili wiele zdrowia na boisku oraz trenerowi... Arki. Jego słowa, że gramy chaotycznie bardzo nam pomogły. Chciałbym grać zawsze tak chaotycznie jak tutaj w drugiej połowie! Nasza gra wynika z pewnego pomysłu na prowadzenie zespołu. Dzisiaj przed przerwą nie chcieliśmy grać wysoko, ale po przerwie zmodyfikowaliśmy taktykę i podeszliśmy wyżej, co zaowocowało akcjami bramkowymi. Wciąż się rozwijamy, wymieniamy kolejne ogniwa na coraz lepsze i ciężko pracujemy nad naszym stylem. Dużo pracujemy nad tym, by nie dawać się kontrować i dzisiaj nam to wychodziło bardzo dobrze. Muszę pochwalić naszych obrońców, którzy wygrali dzisiaj mnóstwo pojedynków. Siedzę w piłce kilka lat i te lata spędzone na ławce bardzo mi pomagają. Nauczyłem się czytać grę i czytać rywala. Wiedzieliśmy po wypowiedzi trenera co chce zagrać Arka, że zechce wykorzystać szybkie skrzydła i umieliśmy ten argument wybić rywalowi z ręki. Zaskoczyliśmy też Arkę tym, że nominalni środkowi pomocnicy zagrali na skrzydłach, co pozwoliło nam rozciągnąć grę. Wszystko jest efektem naszej ciężkiej pracy na treningach.
Paweł Sikora (trener Arki): Gratuluję gościom. Styl gry ROW-u był dzisiaj inny niż w poprzednich meczach. Nie stać nas na niewykorzystywanie takich sytuacji, jakie dzisiaj mieliśmy. Przegraliśmy mecz w środku boiska, gdzie rywal nas totalnie zdominował. Zadaniem trenera jest doprowadzenie piłki do szesnastego metra, później liczy się już tylko kreatywność i mądrość zawodników. Nasi napastnicy mają jednak problem z utrzymaniem piłki czy wymuszeniem faulu. Chcieliśmy ustawić się na średniowysokim pressingu, ale rywal zepchnął nas głębiej swoją grą. Uważam, że mądra gra rywali była dzisiaj powodem takiej, a nie innej gry naszego zespołu. Nie zgadzam się z tezą, że jesteśmy źle przygotowani szybkościowo. Potrafimy wyprzedzić rywala, ale na tym koniec, bo nie pożytkujemy tego. Musimy pracować z tym co mamy i będę wymagał od piłkarzy więcej. Mamy problemy w grze ofensywnej, dzisiaj zaprezentowali się wszyscy napastnicy i każdy widział jak to wyglądało. Bramkę na 0:1 straciliśmy po stracie Rzuchowskiego i przypadkowej przebitce pod bramką. Zabrakło nam w środku pola gry z pierwszej piłki, szybszego rozegrania piłki i powtórzę, że w tym miejscu przegraliśmy ten mecz. Widać było też brak Sobieraja, który jest naszym liderem i bardzo dobrze kieruje grą defensywy. Budowa zespołu to jest wymiana poszczególnych ogniw i stopniowe podnoszenie jego poziomu. To nie jest tak, że ja wejdę do szatni, wszystkich opierdzielę i nagle oni zaczną grać.
Arka Gdynia - Energetyk ROW Rybnik 0:2 (0:0)
0:1 - Kostecki 68'
0:2 - Feruga 71'
Składy:
Arka Gdynia: Michał Szromnik, Dawid Kubowicz, Michał Marcjanik, Tomasz Jarzębowski, Piotr Tomasik, Adrian Budka (60' Mateusz Szwoch), Marcus Vinicius, Michał Rzuchowski (74' Łukasz Jamróz), Radosław Pruchnik, Marcin Radzewicz, Arkadiusz Aleksander (80' Michał Szubert).
Energetyk ROW Rybnik: Daniel Kajzer, Marek Krotofil, Szymon Jary, Marcin Grolik, Daniel Kutarba, Paweł Staniczek, Kamil Kostecki, Marcin Nowacki (86' Mateusz Słodowy), Mariusz Muszalik, Daniel Feruga (79' Łukasz Bałuszyński), Mateusz Szatkowski (77' Idrissa Cisse).
Żółte kartki: Rzuchowski (Arka) oraz Nowacki i Staniczek (Energetyk ROW).
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk).
Widzów: 4016.