Brożek katem Legii: Nie mogło mnie zabraknąć w tym meczu

- Trzeba przyznać, że to Legia była lepszym zespołem - mówi po meczu z mistrzem Polski napastnik Wisły Kraków Paweł Brożek, którego gol zapewnił Białej Gwieździe komplet punktów.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
To jego 11. gol w 15. występie przeciwko Legii w karierze, co sprawia, że Wojskowi są jego ulubionym przeciwnikiem. W klasyfikacji najlepszych wiślackich strzelców w meczach ze stołeczną ekipą zrównał się tym samym ze Zdzisławem Kapką, a zostawił w tyle Kazimierza Kmiecika i Mieczysława Gracza. - Być obok takich nazwisk to jest tylko i wyłącznie zaszczyt. Czy przegonię Kapkę? Mam zamiar jeszcze chwilę pograć, więc zobaczymy - uśmiecha się Brożek.

Jego udział w niedzielnym hicie 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy stał pod dużym znakiem zapytania przez niemal cały miniony tydzień. Po spotkaniu z Ruchem Chorzów 30-letni snajper narzekał na ból mięśnia dwugłowego, ale w niedzielę wybiegł na boisko.

- Skoro na trybunach było ponad 30 tysięcy kibiców, to i mnie nie mogło zabraknąć w tym meczu - puszcza oko Brożek i dodaje: - Duże ukłony w stronę naszego sztabu, bo wykonał świetną pracę. Grałem też na środkach przeciwbólowych i pod koniec meczu ta kontuzja się odnowiła. W poniedziałek mam badania i prawdopodobnie nie będę trenował przez kilka dni, ale dobrze, że jest przerwa.
Paweł Brożek strzela właśnie zwycięską bramkę w meczu Wisła - Legia Paweł Brożek strzela właśnie zwycięską bramkę w meczu Wisła - Legia
Napastnik Wisły długo czekał na wymarzoną okazję bramkową, bo aż do 82. minuty: - W drugiej połowie już troszeczkę słabiej wyglądałem fizycznie, bo nie trenowałem z drużyną. Czekałem na tę swoją sytuację i się doczekałem. Było świetne podanie Łukasza, a ja wyciągnąłem wnioski z meczu z Ruchem, kiedy w podobnych sytuacjach nie trafiłem. Z reguły staram się patrzeć na bramkarza i jego zachowanie. Z Ruchem mijałem bramkarza i trafiłem w słupek, więc teraz postanowiłem zakończyć inaczej.

Wcześniej miał dwie okazje, ale nie były klarowne. Raz próbował strzelać w gimnastycznej pozycji, a raz "krzyżakiem". - Pierwszy to był strzał sytuacyjny, piłka niewygodnie szła, ani na głowę, ani na nogę więc chciałem ją w jakikolwiek sposób skierować ją do bramki, a ta druga to byłem za linią piłki i musiałem się ratować - opisuje.

Wisła pokonała Legię i sama wciąż jest jedyną niepokonaną drużyną T-Mobile Ekstraklasy, ale Brożek twierdzi, że to mistrz Polski zaprezentował się lepiej: - Trzeba przyznać, że to Legia była lepszym zespołem. Była lepsza piłkarsko, miała więcej sytuacji i więcej utrzymywała się przy piłce, co u nas było problemem, bo po trzech, czterech podaniach traciliśmy ją. Graliśmy z mistrzem Polski i to było widać na boisku, ale krok po kroku Wisła będzie się liczyła w walce o tej najlepsze lokaty.

Członkowie ekipy z Reymonta 22 ciągle powtarzają o metodzie małych kroków. Tymczasem po 1/3 sezonu zasadniczego Wisła jest na 3. miejscu ze stratą ledwie trzech punktów do lidera, którego ograła. Może czas mówić o czymś więcej niż tylko o spokojnym awansie do "8"? - Poczekajmy. U siebie gramy dobrze, ale słabiej wyglądamy na wyjazdach. Dużo pracy przed nami - kończy Brożek.

Wisła Kraków - Legia Warszawa 1:0, cz. 2

Selekcjoner Waldemar Fornalik niesłusznie pominął Pawła Brożka przy powołaniach na Ukrainę i Anglię?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×