Najbliższymi rywalami drużyny Marcina Dorny będą Szwedzi i Turcy. Z zespołem Trzech Korony "młodzieżówka" zagra w sobotę w Krakowie, a z Turkami zmierzy się trzy dni później w Antalyi. Ze Szwedami ma rachunki do wyrównania po porażce w Malmoe 1:3, natomiast nad Bosforem to gospodarze będą chcieli odkuć się za przegraną w Warszawie 1:3.
Polska po trzech rozegranych spotkaniach ma na koncie 6 punktów i jest liderem swojej grupy eliminacyjnej, a za nią z 3 "oczkami" są właśnie najbliżsi przeciwnicy, którzy mają jednak po jednym meczu rozegranym mniej.
- To kluczowe mecze. Ze Szwecją gramy u siebie, co będzie dodatkowym bodźcem motywującym. Poza tym to jest pierwszy rewanż - w Szwecji przegraliśmy i trzeba im się zrewanżować - mówi dla SportoweFakty.pl Dominik Furman, który w pierwszym meczu ze Szwecją nie mógł wystąpić z powodu kartek. - Ale byłem na tym meczu w Malmoe i jestem w stu procentach przekonany o tym, że byliśmy zespołem lepszym. Szwedzi strzelali nam gole po kontrach. Jeśli wyeliminujemy pewne błędy, to wynik będzie odwrotny - dodaje kapitan młodzieżowej reprezentacji Polski.
- W Turcji na pewno czeka nas gorące przyjęcie, ale myślimy w pierwszej kolejności o Szwecji, bo jeśli - odpukać - tu nam się powinie noga, to tam będzie jeszcze ciężej, bo ewentualne dwie porażki ze Szwedami będą nam siedzieć w głowach. Ale jeśli wygramy - a mamy na to szanse - to pojedziemy do Turcji mocno podbudowani - mówi Furman.
Bazą drużyny olimpijskiej jest Kraków. Młodzieżowcy na co dzień trenują na obiekcie Hutnika Kraków, a Szwedów podejmą na stadionie Cracovii. - Dla mnie Cracovia jest szczęśliwa, bo wygrałem oba swoje mecze przy Kałuży 1 - zauważa pomocnik Legii Warszawa.
Po niedzielnym meczu 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Wisłą (0:1) w Krakowie nie wrócił z zespołem do stolicy, tylko został już pod Wawelem. - Żałujemy tej porażki, bo byliśmy lepszą drużyną, a przynajmniej mieliśmy więcej sytuacji, których jednak nie wykorzystaliśmy. Paweł Brożek się urwał i wykorzystał swoją okazję, z serii tych, których nie zwykł marnować. Może nie graliśmy bardzo płynnie, ale mieliśmy więcej sytuacji. To my na pewno byliśmy lepszą drużyną - uważa Furman.
21-latek, który wraz z Ivicą Vrdoljakiem tworzy z reguły duet "6" w Legii, tym razem przy Reymonta 22 wystąpił w roli ofensywnego pomocnika, a za plecami miał Tomasza Jodłowca i Daniela Łukasika. - Miałem być tym najbardziej wysuniętym pomocnikiem. Chociaż mieliśmy pełnić tę rolę wymiennie, to wyglądało to tak, że to ja raczej zostawałem i próbowałem rozgrywać - tłumaczy.
Legia drugi mecz z rzędu przegrała po bramce, którą straciła w wyniku błędu Michała Żyry przy rozegraniu akcji. Furman: - W szatni nie było wytykania błędu Michałowi. Taka jest piłka. Był taki moment chwilę wcześniej - 5,6 minut - kiedy mieliśmy kilka sytuacji pod rząd i zaraz po tym Wisła zdobyła zwycięską bramkę. To nas trochę zdeprymowało.