Nie możemy ingerować w prowadzenie zawodnika w klubie - rozmowa z Leszkiem Dyją, trenerem przygotowania reprezentacji

- Jest dialog - tak ocenił kontakty pomiędzy klubowymi a reprezentacyjnymi trenerami od przygotowania fizycznego Leszek Dyja, zajmujący się motoryką w polskiej kadrze.

W tym artykule dowiesz się o:

Kinga Popiołek: Patrząc pod kątem przygotowania fizycznego poszczególnych zawodników, czy są duże różnice między nimi?

Leszek Dyja: Myślę, że jesteśmy na takim etapie rozgrywek we wszystkich ligach, gdzie zawodnicy raz, że nie mogą się skarżyć na jakieś przeciążenia, a z drugiej strony ci, którzy mniej grają w klubach są do dyspozycji trenera ze względu na to, że pozostają w normalnym cyklu treningowym. Poza tym w klubach są prowadzone treningi wyrównawcze, więc nie możemy zaobserwować jakichś różnic w przygotowaniu fizycznym, poziom jest wyrównany. Jedyne co, to możemy mieć troszkę obaw co do dyspozycji Kuby Wawrzyniaka, bo wiemy, że nabawił się urazu w ostatnim meczu i widać, że dopiero dochodzi do swojej optymalnej formy. W pozostałych przypadkach nie ma zdecydowanych różnic.

Legioniści powoływani do reprezentacji mają czasem pecha. Mam tu na myśli głównie Jakuba Koseckiego, który najczęściej w okresie reprezentacyjnym, ale nie tylko, łapie kontuzje.

- Legia jest w tej chwili jedynym polskim klubem, jaki jeszcze gra w Lidze Europy. Zawodnicy są o wiele bardziej eksploatowani niż pozostali grający w ekstraklasie. Mimo że piłka nożna jest sportem zespołowym, to trzeba indywidualnie podchodzić do każdego zawodnika. To już jednak zależy od całego sztabu szkoleniowego w klubie. Wiemy, że Kuba Kosecki posiada filigranową sylwetkę, nie jest to typ atletyczny i jest narażony na kontuzje o wiele bardziej niż pozostali zawodnicy. Na pewno u niego ryzyko urazu jest znacznie większe niż na przykład u Władimira Dwaliszwilego, który jest jakby na drugim biegunie tej całej piramidy.

A nie ma współpracy na linii trenerzy przygotowania fizycznego w klubie i reprezentacji, żeby w przypadkach zawodników będących w kręgu powołań do kadry, opracowywać wspólny tok przygotowań?

- Dialog jest. Natomiast każdy z trenerów czy to prowadzących cały zespół, czy od indywidualnego przygotowania motorycznego, ma swoją koncepcję treningu czy przygotowania do sezonu. Nie możemy ingerować na poziomie klubowym jak danego zawodnika trenerzy będą prowadzić. Oczywiście, rozmawiamy, uzupełniamy swoją wiedzę, wymieniamy się doświadczeniami, ale nie mamy wpływu na to, jaki sposób prowadzenia zawodnika obiorą w danym klubie.

Czy nie powinno tak być, że jednak jakiś wpływ powinien być tak, żeby reprezentacja na tym zawsze mogła skorzystać?

- Myślę, że nie, bo gdyby tak to było, wtedy wszystko podporządkowane by było jednemu człowiekowi, a wówczas piłka nożna nie byłaby tak widowiskowa. Właśnie na tym polega ta dyscyplina sportu, że zarówno zawodnicy, jak i trenerzy, mają swoją myśl szkoleniową, którą próbują przełożyć na boisko. Dlatego to jest tak fascynujące.

Krychowiak wrócił do gry, za to wypadł z niej Salamon
Krychowiak wrócił do gry, za to wypadł z niej Salamon

Jeśli w piątek Jakub Wawrzyniak otrzyma od Waldemara Fornalika szansę na grę od 1. minuty, to czy pod kątem fizycznym będzie przygotowany na 100 procent?

- W tej chwili Kuba nie zgłasza żadnych problemów, więc jest do dyspozycji trenera, kwestia tylko w jakim wymiarze czasowym będzie w stanie zagrać, ale na chwilę obecną nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby nie był gotowy do gry w piątek.

Podczas treningu urazu nabawił się Bartosz Salamon. Jeśli badania potwierdzą uszkodzenie więzadła strzałkowo-skokowgo przedniego, to czeka go chyba dłuższa przerwa?

- W tej chwili Bartek jest w szpitalu na badaniach z naszym lekarzem. Pierwsza diagnoza nie jest zbyt optymistyczna. Zakładamy, że będzie musiał pauzować kilka tygodni od treningów, może się to nawet jeszcze przedłużyć. Jedyne, co możemy, to współczuć Bartkowi i trzymać kciuki za jego rychły powrót do treningów i pełnej dyspozycji. W tej chwili nie możemy nic na to poradzić.

Jak doszło do tej sytuacji?

- W bocznym sektorze boiska Bartek biegnąc do piłki chciał ją wybić na aut. Jednocześnie Sławek Peszko chciał futbolówkę dośrodkować, doszło do delikatnego, przypadkowego kontaktu. Stopa Bartka wywinęła się na zewnątrz, doszło do podkręcenia stawu skokowego i efekt jest taki, że jest to bolesna kontuzja, która może zawodnikowi przysporzyć trochę kłopotów, gdyż eliminuje na dłuższy okres z gry. Nawet byłbym skłonny powiedzieć, że rundę jesienną może mieć z głowy, ale wszystko potwierdzą badania.

Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)