Gdy w połowie września poważnego urazu doznał Marcel Schmelzer, kibice Borussii Dortmund zastanawiali się, kto będzie zastępował reprezentanta Niemiec. Juergen Klopp bez wahania postanowił zaufać Erikowi Durmowi, choć ten w poprzednim sezonie grał wyłącznie w III-ligowych rezerwach.
Durm w roli lewego obrońcy poczyna sobie znakomicie. Zagrał już w pięciu meczach w pełnym wymiarze czasowym i zaliczył asystę przy golu Roberta Lewandowskiego przeciwko Olympique Marsylia. 21-latek unika popełniania błędów w defensywie i często oskrzydla akcje Borussii. Nic więc dziwnego, iż zaczyna być porównywany do ofensywnie grającego Łukasza Piszczka. Po ostatnim występie Nuri Sahin nazwał nawet młodszego kolegę "Piszczkiem juniorem".
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.
- To dla mnie oczywiście wielki komplement. Jeśli spojrzeć na dwa ostatnie sezony w wykonaniu Piszczka, to były one rewelacyjne i niesamowite. Z Łukaszem było trochę jak ze mną: przybył do Dortmundu i został przesunięty do gry w obronie (Durm w FSV Mainz występował w ataku - przyp.red.). W jego przypadku takie posunięcie trenera okazało się strzałem w "10" i mam nadzieję, że ze mną będzie podobnie - przyznaje w rozmowie z DerWesten.
- Kto najbardziej mi pomaga i udziela najwięcej wskazówek? Piszczkowi, który przechodzi teraz ciężki okres, musi pracować nad rehabilitacją i nie trenuje z zespołem, trudno w tej chwili dawać rady innym. Gdy jeszcze wróci do drużyny, z pewnością długo będziemy rozmawiać. Póki co wspiera mnie Schmelzer, który często przychodzi i wyciąga pomocną dłoń - tłumaczy Durm.
Po przerwie na mecze reprezentacji trener dortmundczyków będzie miał trudny orzech do zgryzienia, obsadzając lewą stronę obrony. Po powrocie do zdrowia faworytem do gry w "11" wydaje być się Schmelzer, ale o przebojowym Durmie z pewnością jeszcze nieraz usłyszymy.
Debiut Erika Durma w Lidze Mistrzów (3:0 z Marsylią) był rewelacyjny: