Po raz pierwszy od kilkunastu lat GKS Katowice zagra w 1/8 finału Puchar Polski. Śląska drużyna w środę podejmie występującego o szczebel rozgrywkowy wyżej Zawiszę Bydgoszcz i nie zamierza rozgrywek odpuszczać. - Puchar Polski to rozgrywki inne niż liga, ale przygotowujemy się do niego jak do każdego innego starcia. Nie rozdzielamy założeń. Chcemy wygrać, startujemy po to, żeby zajść jak najdalej, a jak będzie możliwość, to nawet zdobyć trofeum - zapowiada Kazimierz Moskal, trener katowickiej drużyny.
- Zawisza to zespół, który gra w T-Mobile Ekstraklasie, ale rok temu jeszcze występował w I lidze. Ten skład oczywiście zmienił się po awansie. Przyszło dużo nowych zawodników i mają kilku ciekawych graczy. Z tego co widziałem, Zawisza wyczekiwał, żeby z kontry zdobyć bramkę, niezależnie od tego czy grał u siebie czy na wyjeździe. Mają do tego ludzi, którzy mogą im to zapewnić. Nie obawiamy się tego, nie przeceniamy ich specjalnie, ale oczywiście szanujemy przyjezdnych - przyznaje szkoleniowiec GieKSy.
Katowiczanie ostatnimi czasy spuścili z tonu i notują serię trzech remisów z rzędu. W środę jednak remis na pewno nie padnie, bo rozstrzygnąć muszą się losy awansu do 1/4 finału rozgrywek o krajowy puchar. - Każdy sobie zdaje sprawę, że w tych trzech zremisowanych meczach mogliśmy pokusić się o więcej. Nigdzie nie jest łatwo, Chojnice też są ciężkim terenem. Przy lepszej grze można było jednak je wygrać. Niestety nie udało się. Moi piłkarze są lekko źli, że potraciliśmy punkty. Niestety taka jest piłka. Jeśli ma się okazje, to trzeba je wykorzystywać. Liczy się to, co w sieci - zauważa Moskal.
GieKSa do meczu z "Zetką" podejdzie z marszu, grając co trzy dni. Ekipa Ryszarda Tarasiewicza miała znacznie dłuższą przerwę. - Zawisza nie grał dziesięć dni, my jesteśmy w rytmie ligowym. Nie jest jednak powiedziane, że ten kto nie grał, jest bardziej wypoczęty. Nie mamy powodu, żeby narzekać na zmęczenie i zamierzamy walczyć z Zawiszą jak równy z równym - zapowiada opiekun drużyny z Bukowej.