Franciszek Smuda: Zawisza szczególnie u siebie gra dobrze

- Nie jesteśmy jeszcze takim zespołem, że możemy jechać do każdego po pewne zwycięstwo - asekuruje się przed meczem 12. kolejki ekstraklasy z Zawiszą w Bydgoszczy trener Wisły Kraków Franciszek Smuda.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Krakowianie w tym sezonie wygrali tylko jedno z pięciu wyjazdowych spotkań. W czterech pozostałych zawsze remisowali. Udało im się pokonać tylko Koronę w Kielcach.

- Nie jesteśmy jeszcze takim zespołem, że możemy jechać do każdego po pewne zwycięstwo. To jeszcze nie ten czas. Dobrze, że tak zawodnicy mówią. Też im od początku mówię, że kiedy pracowałem w Lechu, to mecze wyjazdowe traktowaliśmy jak domowe - konieczne było zwycięstwo - mówi trener Białej Gwiazdy. - Zawisza szczególnie u siebie rozgrywa dobre spotkania. W środę widziałem jego mecz Pucharu Polski z GKS-em Katowice i naprawdę było widać różnicę między klubem I ligi a ekstraklasy.

Bydgoszczanie zagrają bez swoich najlepszych napastników: Bernardo Vasconcelosa i Pawła Abbotta. - Nie znam dokładnie całej kadry - znam tylko podstawowych zawodników. Nie zwracamy uwagi na to, kto ich zastąpi. Jedziemy do Bydgoszczy po zwycięstwo - podkreśla Smuda.
Czy w Bydgoszczy szkoleniowiec Wisły powtórzy wariant ze sparingu z VfL Wolfsburg i na skrzydłach zagrają Wildedonald Guerrier i Emmanuel Sarki , którzy z Wilkami strzelili po bramce? - Mamy sześciu wyrównanych ofensywnych zawodników, a może grać pięciu. Jeśli któryś z nich nie zagra, to nie dlatego, że jest słaby, a ze względu na założenia taktyczne - tłumaczy Smuda.

Za kartki ze składu Wisły wypada Łukasz Burliga. Naturalnymi kandydatami do zastąpienia go są Paweł Stolarski i Patryk Fryc. - Zastanowię się nad tym. Do soboty w południe zadecyduję, który z nich zagra. Raczej Stolarski. Chociaż może doświadczenie jest po stronie Fryca, który rozegrał cały sezon w I lidze. Z drugiej strony Stolarski rozegrał dobry mecz w swojej reprezentacji - głośno myśli trener krakowian.

W kadrze na mecz nie ma Osmana Chaveza, który dopiero w sobotę wróci z Hondurasu, z którym wywalczył awans do finałów mistrzostw świata. - Nie wiem, czy świętują, czy jakiś jest u nich zwyczaj (uśmiech). Podróż, do tego uraz kolana, brak treningów - uważam, że lepiej, żeby został w Krakowie - mówi Smuda, który sam mógłby nie pojechać do Bydgoszczy ze względu na chorobę: - Sam jestem temu winien, bo miałem grypę, z temperaturą chodziłem na trening i są tego konsekwencje. Nie było mnie jednak tylko na dwóch treningach i nie mam obaw - wszystko zostało zrealizowane. I nie ma takiej możliwości, żeby mnie zabrakło - będę się leczył po meczu.

Arkadiusz Głowacki: Nie będziemy rozstawiać rywali po kątach

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×