Jakub Słowik samokrytyczny: To moja osobista porażka

Drugi raz z rzędu Jagiellonia wysoka przegrała w Kielcach i znów w zespole gości nie popisał się bramkarz. Jakub Słowik w rozmowie z dziennikarzami nie uciekał jednak od odpowiedzialności.

Sebastian Najman
Sebastian Najman

Jednym z najbardziej niezadowolonych zawodników Jagiellonii Białystok opuszczających Arenę Kielc był Jakub Słowik. Trudno się jednak dziwić. Jego postawa pozostawiła wiele do życzenia. - Myślę, że mój błąd przy pierwszej bramce dla Korony miał ogromne znaczenie dla dalszych losów meczu. Fragmentami nasza gra wyglądała fajnie. Jednak mój błąd, bramka i od tego się zaczęło - stwierdził.

- Nie ukrywam, że ta porażka jest moją osobistą porażką i zdaję sobie sprawę z tego, że nie pomogłem chłopakom i że przegraliśmy w głównej mierze przeze mnie. Nie uciekam od odpowiedzialności, potrafię się przyznać, zawaliłem i przegraliśmy mecz w Kielcach - mówił samokrytyczny Słowik.

22-latek nie tylko ze względu na m.in. błąd przy golu Przemysława Trytki wypadł niezwykle blado. Niekorzystnie wpłynęła także czerwona kartka, którą obejrzał w 78. minucie. Golkiper z Białegostoku miał jednak zupełnie inne zdanie co do sytuacji z Danielem Gołębiewskim niż sędzia, który wyrzucił go z boiska. - Moim zdaniem nie faulowałem. Arbiter się pomylił.

To już drugie żółto-czerwone derby, których Jakub Słowik nie może zaliczyć do udanych. W maju również nie zdołał dograć do końca. Wówczas swój udział w meczu zakończył już w 31. minucie a Jaga przegrała ostatecznie aż 5:0. Sam zainteresowany nie chce doszukiwać się w obu tych występach żadnego związku. - Zbieg okoliczności, naprawdę - powiedział.

Fotorelacja: Korona Kielce - Jagiellonia Białystok

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×