Piłkarz rodem ze stolicy stracił początek obecnego sezonu z powodu kontuzji. Po powrocie na boisko pięciokrotnie wchodził z ławki rezerwowych w meczach pierwszej drużyny. Nie inaczej było w spotkaniu ze Stomilem Olsztyn. Były gracz Arki Gdynia i Legii Warszawa zmienił w 60. minucie Jozefa Certika. 17 minut później odwdzięczył się za zaufanie, którym został obdarzony przez Ryszarda Kuźmę.
- Przed meczem trener powiedział mi, że ma co do mnie dobre przeczucie i jak widać miał nosa. Muszę podziękować Fabianowi Fałowskiemu, który wygrał pojedynek główkowy i idealnie zgrał mi piłkę w polu karnym. Widziałem, że obrońca idzie na mnie na tzw. "dzika". Postanowiłem poczekać, wziąłem go na "zamach" i miałem czystą, dogodną pozycję do strzelenia gola - relacjonował Maciej Górski.
Sandecja Nowy Sącz może traktować wygraną ze Stomilem bardzo szczególnie. Po raz kolejny olsztynianie okazali się wymagającym rywalem. Mocno zmotywowani goście zagrażali bramce strzeżonej przez Marcina Cabaja i bardzo dobrze ustawiali się w obronie, więc gospodarze mieli problemy z przedostaniem się pod pole karne rywali.
- Jeszcze gdy byłem na ławce rezerwowych, widzieliśmy że Stomil gra atrakcyjną, kombinacyjną piłkę. My jednak zrobiliśmy swoje, trzy punkty zostają w Nowym Sączu. Nikt nie będzie pamiętał o stylu, a my zabieramy się do dalszej pracy i najważniejszy jest teraz mecz z GKS-em Tychy - zakończył Górski.