[i]
- Wszyscy jesteśmy w szoku i długo w tym stanie jeszcze będziemy. Mieliśmy wywieźć z Zabrza trzy punkty, a wracamy z zerowym dorobkiem. Ciężko się z tego otrząsnąć, bo w samej pierwszej połowie stworzyliśmy kilka okazji, które powinny się zakończyć kolejnymi bramkami [/i]- przekonuje Tadeusz Socha, obrońca Śląska Wrocław.
W pierwszej połowie spotkania drużyna z Dolnego Śląska wyraźnie przy Roosevelta przeważała. - Wydawało nam się, że mamy ten mecz pod kontrolą. Nawet kontaktowa bramka dla Górnika nie wybiła nas z równowagi. Niestety przyszła 90 minuta, padła bramka na 2:2, a chwilę później zabrzanie pozbawili nas nadziei na zdobycie chociażby punktu - dodaje obrońca wrocławian.
Socha nie sądzi, że zawodnikom jego zespołu zabrakło koncentracji. - W drugiej połowie zostałem zmieniony, ale z perspektywy ławki rezerwowych naszej grze nie można było nic zarzucić. Było widać, że wszystkim zależy na tym, żeby to spotkanie wygrać - przekonuje defensor Śląska.
Wrocławianom nie udało się przełamać nie najlepszej wyjazdowej passy na boiskach T-Mobile Ekstraklasy. - Szkoda, że ten mecz się tak kończy, bo bardzo potrzebujemy zwycięstwa na wyjeździe. Wydawało się, że Zabrze jest ku temu idealnym miejscem, żeby w końcu się przełamać i przywieźć do Wrocławia trzy punkty. Nie wiemy co się stało i potrzebujemy czasu, żeby tę gorzką pigułkę przełknąć, ten mecz obejrzeć i przeanalizować - wyjaśnia 25-latek.
Śląsk za porażkę w Zabrzu może zrehabilitować się w poniedziałkowej potyczce w ramach 1/8 finału Pucharu Polski z Jagiellonią. - To dobrze, że tak szybko rozegramy kolejne spotkanie. Nie ma dla zawodnika lepszej sposobności, by zrehabilitować się za słabsze spotkanie niż kolejny mecz. Mecz w Zabrzu nie był w naszym wykonaniu najgorszy. Po prostu przeciwnik wykorzystał chwilę naszej słabości, ale w moim przekonaniu zagraliśmy naprawdę dobry mecz i z Jagą trzeba to powtórzyć - zapewnia gracz WKS-u.