Cała afera rozchodzi się o sektorówkę, którą zaprezentowali fani poznańskiego klubu na początku drugiej połowy niedzielnego meczu pomiędzy Lechem, a Legią. Przedstawiała ona obraz zniszczonej Warszawy. Prezes Leszek Miklas obraz ten skojarzył z rokiem 1944, gdy Niemcy zrównali z ziemią Warszawę. Intencje fanów były jednak zupełnie inne.
Stowarzyszenie kibiców "Wiara Lecha" postanowiło odpowiedzieć na ten list.
Swoje zdanie na ten temat wyrazi również poznański klub, ale dopiero za jakiś czas, bowiem prezes Andrzej Kadziński przebywa na urlopie, a wiceprezes Arkadiusza Kasprzak był w Nyonie na losowaniu fazy grupowej Pucharu UEFA.
Stanowisko Wiary Lecha w sprawie listu otwartego p. Miklasa z Iławy
Zarząd Stowarzyszenia "Wiara Lecha" z wielką uwagą oraz nieskrywanym zdumieniem zapoznał się z listem otwartym skierowanym w dniu wczorajszym przez Pana, na ręce prezesa Lecha Poznań - Pana Andrzeja Kadzińskiego.
Z Pańskim listem zapoznaliśmy się z uwagą, bowiem kwestie, które Pan w nim poruszył są na tyle istotne, iż zawsze należy im się odpowiedni szacunek. Może nawet słowo "szacunek" nie ma należytego ładunku emocjonalnego, jaki należy się tragedii setek tysięcy warszawiaków, którzy swoje życie złożyli na ołtarzu wolności oraz godności Narodu. Co do tego każdy rodowity poznaniak zgodzi się z rodowitym warszawiakiem. Nie inaczej jest w przypadku kibiców Lecha Poznań, którzy pamięć ofiar własnej "małej ojczyzny" uczcili w czerwcu 2006 r. Nikt z nas nie śmiałby kalać pamięci synów polskiej ziemi, dzięki którym przyszło nam żyć w wolnym świecie.
Z drugiej strony, Pańska reakcja wzbudziła nasze zdumienie, bowiem uwiecznione elementy oprawy kibiców Kolejorza, podkreślamy – Kolejorza, to m. in. zniszczony Most Świętokrzyski, Pałac Kultury, Rotunda, czy też Hotel Marriott. Jak to można łączyć z krwawiącym obrazem zniszczonej w ’44 roku Warszawy, tego pojąć nie sposób. Nie dziwiłoby nas, gdyby podobne sądy wyrazili rodowici iławianie, czy też mieszkańcy Przasnysza, ale każdy prawdziwy warszawiak panoramę i historię swego miasta i jego budynków zna i potrafi przypisać właściwej epoce.
W swoim liście wyraża Pan żal, iż podobna prezentacja została zaakceptowana przez władze Klubu oraz wyraża nadzieję, że powyższe, jakże mylnie przez Pana interpretowane treści, nie stanowią stanowiska władz Lecha Poznań. Warto Panu wiedzieć, że w Poznaniu kibice oraz klub, który reprezentowany jest przez jego władze, to jedność stanowiąca o jego sile. Dobrze byłoby zatem, gdyby nie przykładał Pan jednej miary do wszystkich, z którymi ma Pan zaszczyt się spotykać i korespondować.
Gdyby zechciał się Pan pochylić nad treścią przekazu, którego byliśmy świadkami w minioną niedzielę, to odnalazłby Pan jedyny prawdziwy motyw – wielka Legia, która z dumą reprezentowała Stołeczne Miasto Warszawę, legła w gruzach. Bowiem gruzowiskiem jest stadion pozbawiony kibiców, dopingu i opraw. Miarą wielkości przywódców jest ich zdolność analizowania sytuacji i reagowania na kryzys. My rozliczani za upadek Legii nie będziemy – Pan niech spojrzy w lustro. Być może ogląd sytuacji ma Pan zakłócony przebiegiem "przyjęcia urodzinowego", które urządzono Panu całkiem niedawno, jednak ignorancji w kwestiach kibicowskich oraz wyjątkowego braku dobrego smaku nic nie usprawiedliwia.
Oświadczamy Panu, że jako kibice poznańskiego Lecha, czujemy się oburzeni i głęboko dotknięci insynuacją, jakoby nasza oprawa miała cokolwiek wspólnego z próbą szargania pamięci bohaterów i ofiar kwiatu polskiego narodu. Tym razem uznajemy to za pomyłkę, którą wybaczamy. Następnym razem będziemy dochodzić obrony dobrego imienia kibiców Lecha Poznań w każdy możliwy i zgodny z prawem sposób.
W imieniu zarządu Stowarzyszenia
Jarosław Kiliński
Prezes