Już w niedzielę Śląsk Wrocław podejmować będzie Zawiszę Bydgoszcz. Wrocławianie ostatnio prezentują się poniżej oczekiwań, odpali z Pucharu Polski, a w T-Mobile Ekstraklasa także mają problemy z odnoszeniem zwycięstw. - Nie wiem, czego tak naprawdę możemy oczekiwać od spotkania z Zawiszą. Jeden ekspert piłkarski napisał, że w ostatnim czasie gramy bardzo słabo, a cała drużyna jest w kiepskiej formie, natomiast były reprezentant Polski pisząc o naszym zespole miał całkiem inne zdanie na ten temat i potrafił docenić naszą dyspozycję, a nie skupiać się tylko na wyniku. Prawda jest taka, że Zawisza to drużyna, która w ostatnim czasie gra coraz lepiej i osiąga bardzo dobre wyniki. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że po dwóch porażkach z rzędu w niedzielę nie będzie łatwo, ale my musimy zrobić wszystko, aby dobrze przygotować się do tego pojedynku i zadowolić swoich kibiców - mówi Stanislav Levy.
W starciu z zespołem z Bydgoszczy nie wystąpi Sebastian Mila, który jest kontuzjowany. - Każda drużyna jest osłabiona jeśli ze składu wypada podstawowy zawodnik. Na mojej osobie i reszcie drużyny ciąży odpowiedzialność, abyśmy odpowiednio załatali dziurę po Sebastianie Mili. Na pewno jego absencja nie będzie dla nas żadnym alibi. Musimy rozegrać dobre spotkanie, a reszta drużyny musi udowodnić swoją wartość - stwierdził trener.
- W głowie mam dwa warianty, jak będzie wyglądał środek pola podczas nieobecności Sebastiana. Wypróbowaliśmy już oba te rozwiązania, bowiem od jakiegoś czasu wiedzieliśmy, że Mila nie będzie do naszej dyspozycji przez dłuższy okres. Decyzję dotyczącą składu podejmę dopiero w sobotę po treningu, uprzednio dokładnie analizując grę Zawiszy - dodał.
W dwóch ostatnich potyczkach wrocławianie goli tracili już w doliczonym czasie gry. - Zarówno przed meczem, jak i po meczu analizujemy naszą grę. Utrata bramki ma dla nas kluczowe znaczenie, ale tak naprawdę nie jest ważne, czy tracimy ją w 7. czy w 93. minucie. Jeśli ten gol decyduje o tym, że tracimy punkty, nie możemy być z tego powodu zadowoleni. Prawda jest jednak taka, że w Zabrzu mogliśmy wygrać. Mieliśmy kilka dogodnych sytuacji i powinniśmy strzelić tych bramek więcej, aniżeli to zrobiliśmy. Musimy się zastanowić dlaczego nie wykorzystujemy tych sytuacji, bo przecież spotkanie z Górnikiem powinniśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść już w pierwszej połowie - podsumował Stanislav Levy.