Kontuzje są wliczone w nasz zawód - rozmowa z Pawłem Iwanickim, pomocnikiem Chojniczanki

28-letni Paweł Iwanicki czuje się w Chojnicach jak ryba w wodzie. Pomocnik beniaminka I ligi z niecierpliwością czeka na spotkanie z Arką Gdynia, które zaplanowano na niedzielę, 2 listopada.

Maciej Mikołajczyk: Trwa twój trzeci z rzędu sezon w Chojniczance. Myślisz, że spędzisz w tym klubie więcej lat niż w poznańskiej Warcie?
Paweł Iwanicki

: Rzeczywiście jest to już mój trzeci sezon w Chojniczance, ale pierwsze pół roku miałem stracone ze względu na kontuzje. Z kolei w tej chwili dopiero wkraczamy w decydującą fazę jesiennej rundy w pierwszej lidze, więc do lat spędzonych w Warcie jeszcze trochę mi brakuje. Mam nadzieję i będę robił wszystko na boisku, żeby przekonać trenera i działaczy do tego, by podpisać nowy kontrakt, gdyż mój obecny wygasa za pół roku.

Nad pomorskim beniaminkiem I ligi krąży jakieś fatum. Trener Pawlak ma ciężki orzech do zgryzienia, bo co chwila któryś z jego piłkarzy łapie jakiś uraz. Ciebie również plaga kontuzji nie ominęła…

- Ja tak tego nie odbieram. Wiadomo, że piłka nożna to sport kontaktowy i kontuzje są wliczone w nasz zawód. Po to w drużynach jest po dwudziestu kilku zawodników, żeby właśnie w takich przypadkach wykorzystać swoją szansę i zostać jak najdłużej w pierwszej "11". Jeżeli chodzi o mój uraz, to w meczu z GKS-em Katowice nadciągnąłem mięsień dwugłowy, ale rehabilitacja przebiegła pomyślnie i od poniedziałku wracam do zajęć ze stuprocentowym obciążeniem. Na następny mecz ligowy z Arką Gdynia będę do dyspozycji trenera.

W Legnicy zaliczyłeś przymusową pauzę. Jak się czułeś, oglądając cały mecz z perspektywy widza?

- Na mecz do Legnicy nie pojechałem, więc śledziłem poczynania kolegów w internecie. Nie jest to komfortowa sytuacja, tym bardziej, że czytałem jak ten mecz się układa. Nerwy są większe, niż jak się gra na boisku.

Spodziewałeś się tak dobrego debiutu na zapleczu Ekstraklasy zespołu z Chojnic?

- Liga jeszcze się nie skończyła i nie ma co teraz na ten temat dyskutować. Wszystko się okaże na koniec sezonu i wtedy będzie można ocenić, czy debiut był udany. Wierzę, że stać nas na jeszcze lepszą grę i wyniki, a w szczególności na własnym boisku, co już niejednokrotnie pokazaliśmy.

Jakie są najważniejsze zadania typowego pomocnika?

- Wszystko zależy od tego, czy jest to boczny, czy środkowy pomocnik. Grałem u różnych trenerów i każdy ma swoja taktykę, która różni się w niektórych sytuacjach na boisku. Ciężko jednoznacznie powiedzieć o zadaniach pomocnika.

Coraz bliżej arcyważnego meczu z Arką Gdynią. Będzie się działo…

- Oj będzie! Już się nie mogę doczekać tego spotkania. Dla naszych kibiców, którzy są w zgodzie z fanami z Gdańska, to będzie święto. Damy z siebie wszystko, by nie rozczarować swoich wiernych kibiców i wygrać ten ważny mecz.

Gracie nierówno – potraficie wygrać z Wisłą Płock, napsuć krwi Bełchatowi, ale też przegrać po bezbarwnym meczu ze Stomilem Olsztyn. Jak myślisz – co jest powodem waszej niestabilnej dyspozycji?

-  Z Bełchatowem przegraliśmy, ale byliśmy bardzo blisko urwać punkty faworytowi całej ligi i na pewno nie mamy się po tym meczu czego wstydzić. Z kolei porażka ze Stomilem chluby nam już nie przynosi i zdajemy sobie z tego sprawę. To jest właśnie nasz największy problem, że potrafimy wygrać i poprzeć te zwycięstwo dobrą grą, a w następnym meczu przegrać z drużyną, która jest teoretycznie w naszym zasięgu. Myślę że przyczyn jest kilka, ale trener po każdym spotkaniu analizuje nasze błędy i wpaja nam, byśmy je eliminowali i więcej ich nie powtarzali. Mamy młody zespół z kilkoma wyjątkami i sądzę, że chłopacy z meczu na mecz będą robili postępy, co zaprocentuje w przyszłości.

Jak oceniasz poziom ligowych rozgrywek?

- Pierwsza liga na pewno jest silniejsza i bardziej wyrównana od drugiej. Poziom nie jest wcale taki niski, jak się czasami słyszy o zapleczu naszej Ekstraklasy. Jeśli chodzi o infrastrukturę, czy organizację, to w niektórych klubach jest z tym  już znacznie gorzej. Dobrze, że od kilku lat pierwsza liga jest pokazywana na antenie Orange Sport. Niestety nie może się doczekać jakiegoś sponsora tytularnego, który na pewno mógłby podnieść poziom rozgrywek.

Próbowałeś swoich sił w innych odmianach piłki nożnej?

- Nie próbowałem i raczej nie mam zamiaru próbować. Chciałbym jeszcze jak najdłużej grać na naturalnym boisku, bo to mi sprawia największą przyjemność. Wiadomo, że gra w hali ze względu na stawy skokowe, czy kolanowe nie jest zbytnio wskazana.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)